2.10.11

Rozdział VI…kiedy to stwierdzamy, że panna Shiroraion ma rozdwojenie jaźni.

Teraz wiedział, że jego intuicja go nie zawiodła. Ta kobieta była niebezpieczna. Wyglądała niewinnie. Ładna buzia i kobiece kształty mogły dostatecznie odwrócić uwagę od jej zdolności. Ale Kakashi Hatake był doświadczonym ninja. Nie łatwo było go oszukać. Tylko nie rozumiał jednego. Jaki ona ma interes w tym, żeby nauczyć go Mangekyo? Jeśli naprawdę chodzi o Jirayię, to co on takiego zrobił, że ona była mu coś winna? „Ta sprawa robi się coraz ciekawsza.” Uśmiechnął się do siebie, zakładając bluzę, spodnie i buty. „Przynajmniej coś się dzieje.” – co prawda, to prawda. Nudziły go już nudne misje rangi A, czy nawet S. Ciekawiej było jak chodził na misje rangi C ze swoimi uczniami. Przynajmniej nie zmęczył się zbytnio, a ubaw był nie mały przy całej trójce.
Wyszli z mieszkania i skierowali się uliczką, tak jak wskazała Wasurenagusa. Chwile szli w milczeniu pustymi dróżkami, aż Kakashi przerwał tę ciszę:
-Tak więc… -zaczął niemrawo. –Raczej nie powiesz mi jak to się stało, że go masz?
-Nie mylisz się. –odpowiedziała po chwili dodając:
-Osobiście nic do ciebie nie mam i może w innych, sprzyjających, okolicznościach, byłabym skłonna do zwierzeń, ale nie mogę. Poza tym prawda jest zbyt przerażająca. –zakończyła. –Z drugiej strony mogłabym zapytać o to samo. –trzymała prawą ręką swoje lewe przedramię od czasu do czasu je pocierając. Zimno je trochę dokuczało. Chyba nie przemyślała do końca swojej nocnej wycieczki.
-Pewnie tak, ale podejrzewam, że Jirayia-sama już ci o tym wspomniał –odparł Kakashi, a jego pomysły potwierdziło kiwnięcie jej głowy.
-Wiem, że to prezent od twojego przyjaciela, nic więcej. –odrzekła. Rozmowa urwała się.
Nadal czuła pulsowanie w okolicach skroni. Mężczyźnie nie umknął ten fakt i złapał ją za łokieć, przesuwając ją w swoją stronę, aby nie wpadła na jedną z belek podtrzymującą markizę jednego ze sklepów
-Gomen, ale nie używam tego zbyt często i nie przyzwyczaiłam się. –wytłumaczyła się, co nie wydawało się w jej stylu.
-Czemu nie używasz tego zbyt często? –Kakashi chciał wykorzystać moment. Teraz może mógł się więcej dowiedzieć. Jednak dziewczyna nadal była czujna. Zdała sobie sprawa, że trochę się zagalopowała i odpowiedziała:
-Bo nie potrzebuje. –Hatake zastanawiał się, czy nie potrzebuje, bo nie walczy zbyt często, czy jest aż tak dobra, że nie musi używać sharingana? A może i jedno i drugie, a może żadne… Na oko trudno ocenić. Mimo to nie spytał jej już o to, bo i tak usłyszałby jakąś wymijającą odpowiedź.
Trzymała go teraz pod rękę z przymkniętymi oczami. Po chili jednak otworzyła je szeroko mrugnęła kilka razy. Odsunęła się od niego i powiedziała:
-Arigato.[i] Dalej już sobie poradzę. Wyśpij się. –stanęli na jednym ze skrzyżowań, z którego odchodziły trzy ścieżki.
-Dziękuję za radę, ale jesteś pewna, że wszystko w porządku? –zapytał dla pewności.
-Dam sobie radę. Moje oczy… -jakby chciała coś powiedzieć, ale ugryzła się w język. –…już się ustabilizowały. –to prawda wyglądały normalnie, znów były niebieskie, choć nieco zaczerwienione. Kakashi miał pewne wątpliwości, ale postanowił odpuścić.
-Skoro tak twierdzisz. –odpowiedział.
-Jeszcze raz dziękuję. –uśmiechnęła się, a Hatake nie umknął fakt, że jej oczy i twarz wyrażały wdzięczność, a jej uśmiech był prawdziwie szczery. Nie tak jak wcześniej, gdy trudno było określić, czy udaje. Pomyślał jakby miał do czynienia z trochę inną personą.
-Nie ma za co. W sumie nic takiego nie zrobiłem. –podrapał się po głowie, odwzajemniając uśmiech.
-Jak to nic? Uratowałeś mnie przed bliskim spotkaniem trzeciego stopnia z słupem i zafundowałeś darmowe, nocne oprowadzanie po Konoha. –zażartowała.
-Tak ratowanie dam przed okropnymi drewnianymi słupami to moja specjalność. –zaśmiali się. –I kto powiedział, że oprowadzanie było darmowe?
-No wiesz, myślałam, że pierwszy spacer po mieście gratis. –odparła.
-Hmm… Nie pamiętam takiego zapisu na mojej ulotce. –śmiali się jeszcze chwilę.
-Dobrze już cię nie zamęczam. Liczę, że jutro pójdzie nam sprawnie. Yoi yoru.[ii]
-Oyasuminasai.[iii]–odparł i patrzył przez krótki czas jak odchodzi.
Udał się w stronę mieszkania, zastanawiając się po drodze, czy to aby na pewno była Wasurenagusa Shiroraion. Wcześniej była bardziej zdystansowana, a teraz rozmawiali jakby byli starymi znajomymi. Ta wersja dziewczyny nieco odbiegała od jego wcześniejszych przemyśleń. Jedna wydawała się dużo bardziej tajemnicza, taka nie z tego świata, bardziej poważna, uważna. Ta druga była dziewczyną, którą spotkał przy Kamieniu Chwały, tą tancerką, którą zobaczył w restauracji i tą kobietą, z którą rozmawiał przed chwilą. Stanął w swoim mieszkaniu i długo nie mógł zasnąć.
***
O 12 (Kakashi o 12 z hakiem) oboje już byli na polu treningowym. Po krótkim powitaniu dziewczyna od razu przeszła do sedna:
-Na początku chciałabym zobaczyć jak walczysz.
-W jakim celu?
-Chcę zobaczyć jak rozkładasz czakrę i używasz oka. –Kakashi kiwnął głową.
-To z kim mam walczyć?
-W sumie to oprócz ciebie jest tu tylko jedna osoba. –uniosła lekko prawy kącik ust.
-Czemu mnie to nie dziwi. –zachichotała cicho, a po chwili na poważnie oznajmiła:
-Skoro wszystko jasne… -włożyła rękę do kieszeni wyciągając drewnianą pałeczkę. –Chcę byś walczył na serio. –zakręciła na niej włosy i włożyła odpowiednio tak, by kok się trzymał. Shinobi Liścia kiwnął głową. –Ikuzo![iv] –zakomenderowała, opuszczając swobodnie ręce. Jonin pomyślał, że najlepiej zacząć od taijutsu, żeby wyczuć przeciwnika. Bo przecież sam nie wiedział, czego się po nie spodziewać. „Prawdopodobnie nie użyje sharingana”-tego mógł być prawie pewien po wczorajszym incydencie.
Nie miał zwyczaju atakować pierwszy, ale jak mus to mus. Jeśli to ma pomóc. Na początku cofała się, unikając zwinnie jego ciosów. Później, gdy przyspieszył blokowała bezproblemowo. Była szybko. Z pewnością w tym dorównywała mu. W końcu zaatakowała. Wykonała półobrót pod jego ręką i uderzyła wewnętrzną częścią dłoni z palcami zgiętymi w środkowym ich zgięciu, w kręgosłup shinobi. Nie włożyła w uderzenie zbyt wiele siły, ale Kakashi i tak się zachwiał. „W taijutsu jest dobra.” –zauważył mężczyzna. „Chciała zobaczyć sharingana, w takim razie…” –mężczyzna złapał za maskę i odsunął ze swojego lewego oka. Teraz widział jej przepływ czakry. Był bardzo spokojny, podczas gdy jego pulsowała. Wziął głęboki oddech.
Jej wzrok. Od czasu, gdy rozpoczęli walkę znów nieobecny, pusty. Na dodatek ani razu nie spojrzała mu w oczy. Co było sporym utrudnieniem, gdyż nie mógł wykorzystać wszystkich zalet sharingana. Zamyślił się, ale nie było na to czasu. Wasurenagusa zaatakowała.
Wydawało się, że zaatakuje od frontu, ale ona w ostatniej chwili wygięła ciał, trafiając w bok przeciwnika. Mężczyzna złapał ją w tedy za rękę i wyjął z pochwy kunai. Wykręcił jej dłoń, w taki sposób by zmusić ją by stanęła przed nim tyłem i chciał przyłożyć broń do jej szyi. Ona jednak zdążyła wyciągnąć kunai z jego sakwy, blokując go. Obróciła się pod jego ramieniem, zmuszając go do wypuszczenia jej z uścisku. Odskoczyli od siebie na niewielką odległość.
Hatake lubił patrzeć przeciwnikowi w oczy. Nie tylko dla tego, że to było ułatwienie w wykorzystywaniu sharingana, ale po prostu uważał, że tak jest bardziej honorowo. Ale ona nie miała chyba zamiaru choćby na ułamek sekundy spojrzeć na niego. Albo je zamykała, albo patrzyła na trudny do określenia punkt krajobrazu. Możliwe, że powodem było tylko to, że z powodu, iż znała jego doujutsu, specjalnie utrudniała mu walkę.
Zaczęli walkę na krótki dystans. Oboje zaciekle atakowali i bronili się. Hatake szybko analizował je styl. Po krótkim namyślę, jedyne, co mu się kojarzyło to taniec. Może to brzmi dziwnie, ale tak było. Miękko unikała ciosów. Ruchy jej stóp wyglądały na skomplikowane, ale poruszały się w określonym rytmie, jak w tańcu, nie wspominając o dłoniach, które były chyba najlepiej wytrenowane. Układała je i napinała ich mięśnie perfekcyjnie. Widać było, że sporo ćwiczy, bo wszystko wykonywała bez większego skupienia, po prostu odruchowo. W dodatku patrzenie, jak posługuje się białą bronią było poezją dla oczu.
Ninja uznał, że lepiej zmienić taktykę. Miał przecież jeszcze sporo w zanadrzu. Nie na darmo mówi się, że skopiował ponad tysiąc technik. Jego krwiste oko zawirowało. Zawiał dziwny wiatr. Liście wirowały, unosząc się razem z podmuchem. Powietrze zgęstniało. Czas jakby zwolnił. Kakashi wykonał kilka znaków, żeby odpowiednio skoncentrować czakrę i utrzymać genjutsu. Po chwili zniknął z pola. Nie poruszała się. Teraz mógł trafić.
Pojawił się za nią i przyłożył kunai do jej szyi i zapytał:
-Tyle wystarczy? –a ona stała niewzruszona. Jej wzrok nadal nic nie wyrażał. Ani zdziwienia, ani cienia zainteresowania. Hatake zmrużył oczy. Coś tu nie gra.
Słysząc jego słowa uśmiechnęła się szelmowsko, zamykając oczy.
-Nieźle. –w tej samej chwili zniknęła, a po niej został tylko kłębek piorunów. „Klon błyskawicy… Jak mogłem nie zauważyć?” –zaabsorbował elektryczną wiązkę, tylko dzięki temu, że miał naturę błyskawicy. Wykonał szybko kilka znaków, potrzebnych do wykonania następnej techniki, ale po sekundzie zaniechał swój pomysł. Zamiast tego wykonał znak uwolnienia.
-Kai! –teraz wszystko wróciło do normy. Dziewczyna stała przed nim. „Wykonała genjutsu podczas mojego genjutsu. I nawet nie użyła sharingana. Ciekawe… Nie straciła nawet zbyt wiele czakry… Moment!” –Kakashi otworzył szeroko oczy. „Uzyła Raiton Kage Bunshin[v], powinna stracić połowę swojej czakry.” –mimo to patrzył na jej skupiska czakry i był pewien, że starciła nieco ponad czwartą część zasobów. Zmrużył oczy. Szukał intensywnie jakiegoś wytłumaczenia, ale nie miał na to zbytnio czasu, bo został w niego rzucony kunai.
Dziewczyna wykonała pieczęcie:
-Katon: Hi no ryū[vi] –ułożyła palce w znak tygrysa, przyłożyła do brody i wypuściła sporą ilość powietrza z płuc zmieszanego z czakrą, która zamieniła się pomarańczowo-czerwonego smoka sunącego wprost na mężczyznę. Szybko wykonał obronę:
-Suiton: Suijinheki[vii]  –fala wody zatrzymała płomienną bestię, a Hatake wykorzystał zasłonę z pary wodnej. Wyciągając rękę, zebrał w niej czakrę i dorzucił swoją naturę błyskawicy.
-Raiton: Lightning Hound![viii] –prąd przybrał kształt psa niewielkich rozmiarów i z prędkością światła biegł w stronę, gdzie stała przed chwilą Wasurenagusa
, kierowany ręką swego pana…


[i] jap. Dziękuję
[ii] jap. Dobrej nocy
[iii] jap. Dobranoc
[iv] jap. tu w kontekście „zaczynajmy”
[v] Element Błyskawicy: klon błyskawicy
[vi] Element Ognia: Ognisty smok
[vii] Element Wody: Ściana wody
[viii] Element Błyskawicy: Pies piorunów (tłumaczenie moje, wiem po angielsku brzmi to dużo lepiej)

***
Dzisiaj notka dla mojej mamy, którą nie obchodzi, że prowadzę bloga i pewnie nigdy na niego nie zajrzy, ale ze względu, że ma urodziny. Wszystkiego najlepszego Mamo! Kocham Cię!:*
Co do rozdziału… Sama nie wiem, co myśleć? Powiedzcie mi jak podoba się scena walki? Pierwszy raz coś takiego opisuje. A i większość nazw technik mojej bohaterki będą made by me, ale jak chcecie to możecie pożyczać, techniki Kakashi’ego są oczywiście zapożyczone z mangi anime „Naruto”
Aiko kochana, odpowiedzi na twoje pytania powinny znaleźć się w next’cie. Taki mały spamik;)
Wasurenagusa
PS Dzisiaj brak filmiku ze względu na pamięć ofiar terroryzmu 11 września.[*]
Dzisiaj notka dla mojej mamy, którą nie obchodzi, że prowadzę bloga i pewnie nigdy na niego nie zajrzy, ale ze względu, że ma urodziny. Wszystkiego najlepszego Mamo! Kocham Cię!:*
Co do rozdziału… Sama nie wiem, co myśleć? Powiedzcie mi jak podoba się scena walki? Pierwszy raz coś takiego opisuje. A i większość nazw technik mojej bohaterki będą made by me, ale jak chcecie to możecie pożyczać, techniki Kakashi’ego są oczywiście zapożyczone z mangi anime „Naruto”
Aiko kochana, odpowiedzi na twoje pytania powinny znaleźć się w next’cie. Taki mały spamik;)
Wasurenagusa
PS Dzisiaj brak muzyki ze względu na pamięć ofiar terroryzmu 11 września.[*]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz