13.11.11

Rozdział XI …kiedy to poznamy przywódcę Kusagakure.

Około południa drużyna Kakashi’ego dotarła do Kusagakure. Według instrukcji przekazanej przez Hokage, mieli przejść przez wschodnią bramę miasta, gdzie był zaufany człowiek z wioski, który miał poprowadzić ich dalej i wdrożyć w szczegóły misji.
Zanim wyruszyli nałożyli jeszcze na siebie płaszcze, aby nie rzucać się w oczy, a Kakashi i Tsubasa musieli zdjąć ochraniacze z emblematem Liścia z czoła.  Hatake przewiązał oko granatową przepaską.
-To niegodne shinobi Wioski Ukrytej w Liściach, aby ukrywać swą przynależność. –powiedział Maito z założonymi rękami, przyglądając się jak Kakashi zawiązuje bandanę.
-Gai mamy tam wejść zrobić, co trzeba i wyjść tak, jakby nas tam w ogóle nie było. Ale chyba nie muszę ci tego tłumaczyć? –Czarnowłosy tylko machnął ręką.
-Oczywiście, że nie. –prychnął.
Przed wejściem do miasta przyuważyli małą grupę robotników. Postanowili pójść za nimi i co nieco podsłuchać z ich rozmowy. A wynikało z niej, że zgadzają się z tym, że „należy się dobrze ustawić, aby potem mieć mniej problemów”. Ich rozumowanie było jak najbardziej słuszne. Każdy chce przecież jak najlepiej dla siebie, ale czy warto posuwać się, aż do takich rzeczy jak zabójstwa „niewygodnych” ludzi? Gdyby każdy myślał tylko o swoim tyłku, to ta wioska przecież już dawno by nie istniała.
Może dołączając do „Akiry”, będą mieli „mniej problemów”, ale już nigdy nie będą mieli spokoju. Z takich organizacji się już nie wychodzi. Jednak ludzie są już widocznie zmęczeni ciągłymi starciami. Ciągłą pracą. Ciągłym rozwiązywaniem trudnych spraw. Szukają pięknych słów, które popieszczą ich uszy. Które powiedzą im to, co chcą usłyszeć. Które zabrzmią słodko: „Nie będziesz musiał się martwić, to takie proste”. Są podatni na takich ludzi jak Watsuki Tobosa. Ludzi z charyzmą.
Kakashi też chciał spokoju. Miał dość wojen, bo zbyt wiele bliskich mu osób zabrały. Mimo to był zdecydowany na to, że jeśli będzie trzeba zrobi wszystko by bronić swojej wioski i ludzi, którzy stali mu się bliscy. Nie był na tyle głupi, by zawierzać pustym słowom. Za dużo przeszedł, aby dać się nabrać na piękne słówka. Wiedział, że pokój nastąpi. Może jak jego już nie będzie na tym świecie, a może wcześniej niż myśli? Kto wie? Na razie trzeba poczekać na jakiś plan albo, chociaż inicjatywę. Póki co nie ma sposobu na uniknięcie starć. Nikt nie wymyślił planu idealnego pokoju. Gdyby jednak taki powstał, to czy wszyscy porzuciliby swoje waśnie i włączyłoby się do jego realizacji? Czy porzuciliby wszelkie podziały, by razem iść naprzód ku nowym czasom? Kto wie…?
***
Kilka metrów za bramą do grupy z Konohy dołączył się blondwłosy mężczyzna, ubrany w strój ninja i z opaską Kraju Trawy. Podał Kakashi’emu pewien zwitek papieru, ten spojrzał na niego od niechcenia.
-Wszystko się zgadza? –zapytał mężczyzna.
-Nie inaczej. –odparł szarowłosy.
-W takim razie, proszę za mną. –powiedział ninja z Kusagakure.
Trójka shinobi Liścia skierowała się za blondwłosym. Przechodząc przez miasto, zauważyli, że ta wioska dużo nie różni się od Konohy. Podobny styl architektoniczny i patrząc na nowo poznanego ninję, zaadaptowali też program nauczania w Akademiach. Nic dziwnego, w końcu to Konoha wsparła Kusagakure po ostatniej Wielkiej Wojnie.
Skręcili w prawo potem jeszcze raz w prawo. Uliczki robiły się coraz mniej zaludnione. Aż dotarli do siedziby ninja w Kusagakure. Nie był to gmach tak ogromny jak w Wiosce Ukrytej w Liściach, ale był chyba jedynym rzucającym się tu w oczy. Nad portalem widniał znak „[i]”.  I stał… jakby na uboczu. Obok nie było żadnych posesji, a i ludzi obok było niewielu.
***
Blondwłosy mężczyzna zaprowadził ich do pokoju, gdzie za biurkiem siedział starszy mężczyzna za biurkiem z symbolem 指導者[ii] na szarfie przepasanej prze jego ramię. Przerwał wypisywanie dokumentu i spojrzał na swoich gości z zaciekawieniem i życzliwym uśmiechem. Zmarszczki na twarzy staruszka pogłębiły się.
-Witam naszych przyjaciół z Konohy.
-Konichiwa Kazuhiko[iii]-sama. –odparł Kakashi, kłaniając się lekko wraz z towarzyszami. Staruszek nazwany Kazuhiko wstał i podszedł do nowo przybyłych.
-Widzę, że Hokage wzięła sobie do serca moją prośbę i przysłała najlepszego shinobi… –na te słowa Gai zaczął się uśmiechać i mówić:
-To praw-… -musiał skończyć, gdyż przywódca shinobi Trawy podszedł do szarowłosego i uścisnął mu rękę.
- … Kopiujący Ninja Hatake Kakashi. –powiedział staruszek. A Maito szczęka opadła.
-Nie przesadzajmy Kazuhiko-sama. –odparł zawstydzony jonin z uśmiechem.
***
-Może przejdźmy do rzeczy –zaproponował Hatake po krótkiej chwili.
-Oczywiście. –odparł Kazuhiko. –Jak wiecie chodzi Watsuki Tobosę, przywódcę Akiry. Jeśli chodzi o wytyczne… Znajduje się teraz w swojej posiadłości na przedmieściach. Już poznaliście Hisao[iv]. –blondwłosy przewodnik kiwnął głową. –On was poprowadzi do terenów należących do „Akiry”, dalej będziecie zdani na siebie. Po skończonej akcji wrócicie tu po wynagrodzenie. –zakońcył Shido-sha Kusagakure.
-Terenów należących do „Akiry”? –zdziwił się Tsubasa.
-Tak kilka dni temu nasz daimyo poszedł na ugodę z Tobosą i wydzielił im spory obszar przy naszej wiosce… -powiedział starzec podkładając ręce pod brodę. –Aż tak się go boi, że idzie na układy. –oparł się twardo o oparcie fotela. -Daimyo tłumaczy mi się, że nie chce kolejnej wojny, bo to zepsułoby jego reprutacje. Ale nie zdaje sobie sprawy, że te wszystkie działania do niej prowadzą i do zdjęcia go z piedestału. – Kazuhiko wstał i spojrzał za okno. –Dlatego działamy trochę po kryjomu, wciągając w to Wioskę Ukrytą w Liściach, żeby zminimalizować późniejsze spory. Ale nie mogę pozwolić mojej wiosce, by zamieniła się w państewko rządzone żelazną ręką, w której ludzie będą bali się powiedzieć cokolwiek…
-Kazuhiko-sama, wszyscy pana wspieramy. –powiedział Hisao. A mężczyzna kiwnął głową, spoglądając na swojego ninja.
-Dziękuję Hisao. –powiedział lider Wioski Trawy do podwładnego.
-Proszę się nie martwić. –powiedział Kakashi. A staruszek odwrócił się do nich i powiedział z uśmiechem.
-Jestem przywódcą Kusagakure i nie ma dnia żebym nie martwił się o moich mieszkańców. Ta prośba jest niewykonalna, Hatake-san.
-Rozumiem. –odparł Kakashi, stwierdzając w duchu, że polubił tego staruszka i gdyby on byłby daimyo, w tej wiosce żyłoby się dużo lepiej.
***
Pożegnali się z Shido-sha Wioski Trawy i razem z Hisao udali się za mury miasta. Gdy las zgęstniał Gai zaczął rozmowę:
-Ilu jest strażników?
-Około dwudziestki na zewnątrz, a wewnątrz… No cóż. Nie potrafimy określić dokładnej liczby, bo co chwila się zmienia. –odparł. Zatrzymał się a wraz z nim shinobi z Konohy. –Z ostatniego wywiadu około pięćdziesięciu łącznie. W tym niemniej niż połowa chuninów i joninów. Ale obecnie może być ich więcej. –wyciągnął zwitek papieru, okazujący się mapą. Właściwie był to w miarę dokładny plan posiadłości. Były zaznaczone na nimi wszystkie pokoje, wejścia i wyjścia oraz gdzie mniej więcej mogą znajdować się przeciwnicy na zewnątrz. –Niestety nie wiemy, w którym z pokoi przebywa Tobosa, ale podejrzewam, że będzie, to któryś ze środkowej części.
-Słusznie, ale z tym nie powinniśmy mieć problemów ze znalezieniem go. W końcu mamy ze sobą Tsubasę. –powiedział Maito. Hisao spojrzał na chłopaka uważnie.
-Użytkownik Byakugana jak mniemam?
-Hai. -ukłonił się Hyuuga. No to chyba wszystko pójdzie zgodnie z planem. –uśmiechnął się blondyn. -No dobrze, w takim razie odprowadzę was do granicy i powiem, co dalej. –wszyscy wstali i udali się za mężczyzną.
***
Po drodze blondyn powiedział, że zwyczajowo Watsuki wraca do domu zaraz po 21. Je posiłek. Idzie do łaźni, a później wraca do pokoju.
-Niezwykłe, że tak dużo wiesz, Hisao-san.-powiedział Kopiujący Ninja, uśmiechając się.
-Taka praca. –odpowiedział blondwłosy i obaj się zaśmiali.
Kilkanaście minut później zeskoczyli z drzew i Hisao zostawił joninów z Konohy, życząc im powodzenia.
-Miły człowiek. -stwierdził Gai.
-Rzeczywiście. –odparł Kakashi, wpatrując się w znikającą postać. Miał dziwne przeczucie.
-Kakashi, coś nie tak? –zapytał Maito.
-Nie nic. –otrząsnął się Hatake, spojrzawszy na mapę, na której przed chwilą Hisao mówił o swoich spostrzeżeniach i propozycjach. Oczywiście były jak najbardziej właściwie i były to z perspektywy najlepsze rozwiązania. –Ale myślę, że musimy nieco zmienić plany. –powiedział.
-Co? –zdziwił się Gai.
-Też to zauważyłeś Kakashi-sama? –zapytał Tsubasa. Hatake kiwnął głową potwierdzająco.
-O co wam chodzi? –szarowłosy się załamał postawą Maito.
-Ech… Spójrz na mapę. Nie sądzisz, że jest zbyt dokładna? Skoro nie wiedzą, w jakich pokojach przebywa Tobosa, skąd wiedział, jaki jest układ pokoi i jakie są jego zwyczaje?
-Może to trochę podejrzane, ale przecież mogli się tego dowiedzieć, przekupując kogoś.
-Nie kłóćmy się, lepiej mieć wszystko od kontrolą. –zakończył dyskusję Kakashi. –Zrobimy tak…
Hatake w międzyczasie wymyślił nową alternatywę. A mężczyzna podsłuchujący z pewnej odległości był zaskoczony, że tak szybko potrafią zmienić strategię i nie są tak głupi, na jakich się wydawali. „No może oprócz tego zielonego.” –pomyślał. Uśmiechnął się złośliwie pod nosem. -„Mimo wszystko… zapomnieli sprawdzić, czy ich nie podsłuchuję.”
<><><><><><><>
No cóż, to był mój najgorszy rozdział... W dodatku napisanie go było drogę przez mękę. Nie mam ochoty go już sprawdzać, więc jak coś, proszę pisać:) Hmm... dzisiaj poprawiam sobie humor parodiami, alors enchantee...

PS Jak podoba się szablon?^^

[i]„Kusa”
[ii]指導者 „Shidō-sha”  jap. przywódca (wybrałam tę nazwę, bo w Wiosce Trawy nie ma kogoś takiego jak Kage –z tego, co wiem;))
[iii] Kazuhiko jap. dosł. „harmonijny książę”
[iv] Hisao jap. długowieczny