12.11.16

Rozdział XIX "...kiedy się dotkniemy."

Rozdział XIX
Za oknem panowały egipskie ciemności i nagle zaczął padać rzęsisty deszcz, uderzając dużymi kroplami w parapet. Melodia ich rytmicznego stukotu skojarzyła się mężczyźnie z jednym z występów, gdzie stepowała ze swoim partnerem, opowiadając historię bez słów. Odruchowo i bezdźwięcznie zaczął palcem po nodze wystukiwać piosenkę, która nieświadomie wypełzła z jego pamięci. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że w kuchni jest cicho włączone radio. Musiała je nastawić, gdy poszła po trunek. Nostalgiczne piosenki z rzadka były przerywane przez spikera o tej nocnej godzinie. Chyba jeszcze do końca nie doszedł do siebie, gdyż zwykle zwracał uwagę na takie szczegóły od razu.
Od pewnego czasu Kakashi zastanawiał się nad podstawami jej „metody budzenia Mangekyo”. Myślał o tym, co naprawdę oznacza zabicie własnego przyjaciela i o sensie ich walk. Pomimo tego, że zgadzał się po części z jej tezą, że brak uczuć może spowodować przebudzenie mocy oka, to z drugiej strony miał wrażenie, że to nie to samo co zamordowanie ukochanej osoby. Nie do końca był pewien, czy rzeczywiście to brak uczuć spowodował, że np. Itachi zamordował kolegę. Właściwie niewiadomym było, czy to naprawdę było morderstwo. Może zdawał sobie sprawę, że zdobycie tak wielkiej siły musi być powodowane wielkim poświęceniem, a zabicie przyjaciela, brata to przecież największa zapłata. Moc warta swojej ceny? Może chęć bycia niezwyciężonym w ważnej sprawie sprawia, że zrobimy wszystko, by osiągnąć wyżyny umiejętności.
Chciał się z nią podzielić tym rozważaniami jednakże...
Już dawno się przebudził?
...te cztery słowa krążyły po jego głowie niczym natrętna mucha, którą odganiamy, a ona ciągle wraca, gdy chcemy się na czymś skupić. Zatkało go. Kiedy?
-Powinieneś widzieć swoją minę. -powiedziała uszczypliwie.
Po chwili otrząsnął się i zapytał jednym słowem:
-Jak?
Napiła się trunku. Obserwował jak przykłada usta do szklanej powierzchni, a czerwona ciecz niknie w jej wnętrzu. Łapał się na tym, że coraz częściej myślał o niej w zupełnie nieodpowiedni sposób. Nie jak o kimś, kto mu pomoże obudzić moc. Nie jak o kimś, kto skrywa wiele tajemnic i jest bardzo niebezpieczny dla wioski. Dlaczego cię pocałowałem? Dlaczego mnie tak ciągnie do ciebie? Pytał sam siebie, chociaż wolał skupić na ważnych sprawach. Swoje rozkojarzenie próbował tłumaczyć swoim stanem i podanymi lekami oraz tym, że zwyczajnie była w jego typie. To nie ma znaczenia. -próbował się przekonać bez skutku.
-Właściwie to do końca nie wiem jak, to ty powinieneś wiedzieć. -odparła. -Nie mam jeszcze stuprocentowej pewności, ale zauważyłam to podczas ostatniej walki. Myślę, że stało się to jakiś czas temu i z jakiegoś powodu był uśpiony. - Powiedz, co widziałeś po tym jak użyłam tej dziwnej techniki? -nie odpowiadał dłuższą chwilę, zastanawiając się o czym mówi. Przez serię zaskakujących tez nie mógł zebrać myśli. -Pamiętasz rozpłynęłam się w powietrzu...? -zaczęła mu podpowiadać, gdy przez dłuższy czas nie uzyskiwała odpowiedzi. Skupienie pojawiło się na jego twarzy.
-...potem przeniosłaś się w inne miejsce, to wyglądało jak rozpłynięcie się w powietrzu i zmaterializowanie w innym punkcie. To nie była teleportacja, ani żadne sztuczki, czy coś w tym stylu. -napił się.
-Powiedz mi, czy widziałeś moment „materializacji”?
-Tak. -przytaknął bez namysłu. -Chakra kondensowała się jakieś 5 sekund w jednym miejscu, następnie wokół ciebie i stała się na powrót tobą, ale co to ma do mojego oka? -nie był zniecierpliwiony. Bardziej był ciekawy jej odpowiedzi. Ochłonął trochę i zaczął na bieżąco analizować informacje. Miał wrażenie, że rozwikłał już do czego to prowadzi. Jednak nie miał pojęcia jak to jest możliwe, że już dawno się przebudził?
-Wiesz... -zaczęła gładzić się po ramieniu. -Trochę nieświadomie udało mi się sprawdzić, że coś się zmieniło. Podczas naszego pierwszego starcia użyłeś genjutsu i szczerze powiedziawszy zaskoczyłeś mnie. -zwróciła w jego stronę swoją twarz. -Ale wiedziałam, że jestem na wygranej pozycji, bo ty nie mogłeś przewidzieć jakie znam techniki. A ja dowiedziałam się co nieco od Jiraiyi. -powiedziała bezceremonialnie. -Wykorzystałam tę technikę dematerializacji i zamarkowałam ją zużywając małą część chakry na zamienienie ją w elektryczność, żebyś myślał, że to klon.
-Stąd te połowiczne straty chakry u ciebie... -oznajmił. Ta sprawa wcześniej nie dawała mu również spokoju. Otworzyła usta w zdumieniu.
-Wow. -wyraziła swój podziw.
-Zauważyłeś to w tak krótkim czasie, widząc to pierwszy raz? -przytaknął bez emocji.
W końcu było to dla niego normalne, po tylu latach w zawodzie ninja. Zawsze uważnie obserwował przeciwnika. Napił się wina. Poczuł przyjemne ciepło rozchodzące się po jego przełyku. -Mam wrażenie, że nie doceniłam cię i twojego doświadczenia. Czuję się niezręcznie... -zaśmiała się nerwowo i spuściła wzrok. -Przepraszam.
-Nie szkodzi. To podstawa u shinobi. -Podrapał się po głowie i zaśmiał onieśmielony, zupełnie nie spodziewając się takich oznajmień. Kakashi czuł się zakłopotany pochwałą, po tym jak zwykła mówić, że ma coś do poprawy i drażniła się z nim. Wbrew jego umysłowi zaczął być szczęśliwy z tego powodu. Pozwolił jej mówić dalej.
-Kontynuując...
Tłumaczyła mu, że wtedy nie spostrzegł charakteru jej jutsu, a przy drugim już śledził jej technikę bezbłędnie. Chciała ukryć to przed nim, gdyż miała zamiar go jeszcze przetestować. Zaznaczyła też, że normalny sharingan jest zdolny do zobaczenia w części jej technikę jednakże nie tak dokładnie. Z tego powodu nie jest do końca przekonana, czy to pewne. Nie potrafiła też potwierdzić, że widziała zmianę wyglądu jego oka, bo działo się to zbyt szybko, a jej moc wymagała skupienia.
Hatake słuchał jej słów uważnie nie przerywając jej. Wyglądała na mocno zaabsorbowaną, mówiąc mu o technikach i ich możliwościach. Zdziwiła go jej wylewność. Wcześniej raczej nie była skłonna do mówienia zbyt wielu rzeczy, a teraz była jak natchniona. Może to wino? Powąchał kieliszek dla pewności, czy nie ma tam nic niezwykłego, ale wszystko było w porządku. W końcu jemu nic nie jest. Chyba. Spojrzał na jej twarz, okoloną mokrymi włosami. Wcześniej była zmęczona - teraz promieniała. Pragnął wierzyć, że to jej prawdziwe oblicze, jednak nie było to takie pewne.
-...Dlatego powinniśmy sprawdzić jutro... Nie jutro, nie. -znacząco spojrzała na niego. Był pewny, że myślała o jego niedyspozycji. -Pojutrze, czy to się zgadza. -uśmiechnęła się i z zachwytem spojrzała na niego. Nagle jej twarz przybrała speszony wyraz gdy napotkała dziwny wzrok Kakashi'ego. -Czy.. czy coś nie tak? -zająknęła się. -Może potrzebujesz odpocząć?
-Nie, ja... -Już otwierał usta, żeby jej powiedzieć, to co chciał, ale się powstrzymał. Bał się, może wstydził? Nie był pewien. Rozszerzył usta w uśmiechu. -Masz rację... Zróbmy to pojutrze.
Przyglądała mu się ze zmrużonymi oczami. Jej wyraz twarzy zmienił się na naburmuszony.
-Tchórz. -to mocno wypowiedziane słowo tak go zdziwiło, że podskoczył na siedząco, aż Alexander uciekł. -Powiedz, co chciałeś powiedzieć. -skrzyżowała ręce na brzuchu, a koc opadł z jej ramion.
-Ech... Czemu miałbym to zrobić. -rozbawiła go tym rozkazem. Nie miał nawet zamiaru się spierać, że rzeczywiście bał się powiedzieć, co miał na myśli.
-Hmm... -zamyśliła i dopiła resztę cieczy z kieliszka i z demonicznym uśmiechem oznajmiła. -Zmuszę cię do tego.
Przypatrując się jej grymasowi, chwilę oceniał, co takiego mogłaby mu zrobić.
-Och... nie! Strasznie się boję. -z szelmowskim uśmiechem postanowił się z nią podroczyć. O szczegółach treningu mogą pogadać jutro. Oczywiście był ciekaw tego wszystkiego, ale i tak musi odpocząć. Nie mógł się na tym skupić całkowicie. Siedzą nad ranem przy lampce wina, jest miła atmosfera. Teraz mogli się rozluźnić. Zresztą ona jest taka...
-Czy ty właśnie mi ubliżasz? Po tym jak przyznałam, że jesteś wspaniałym shinobi i zrobiłam ci wspaniały wykład? Jesteś po prostu bez-czel-ny. -wiedział, że od razu da się wkręcić do zabawy. Jej teatralny ton przesiąknął już zadziornością do cna. Podniósł ręce do góry.
-Skoro tak uważasz, to proszę zmuś mnie do po... -zanim skończył kobieta doskoczyła do niego jak kocica. Usiadła na nim okrakiem i postanowiła sprzedać mu kuksańce w „boczki”. Hatake siedział niewzruszony, początkowo zaskoczony jej szybką reakcją. -Co ty wyprawiasz panno Shiroraion? -znacznie podkreślił ostatnie dwa słowa, podnosząc brew. Nieustępliwość na jej twarzy przemieniała się w totalne zdumienie, gdy przejechała rękoma do góry do jego pach i powtórzyła czynność, a on w ogóle nie zareagował. Po chwili cofnęła swoje ręce i smutno stwierdziła:
-Nie masz łaskotek... . Jesteś robotem, czy co? -wysunęła smutno, dolną wargę. W następnej sekundzie zrozumiała swój błąd. Było już jednak za późno.
-A ty masz? -nie zdążyła wstać i uciec. Złapał ją za łokcie i wylądowała z powrotem na jego kolanach. Wierciła się, próbując się wyrwać, ale trzymał ją mocno i pewnie. Jednakże tak nie mógł jej nic więcej zrobić. Między innymi dlatego, że miał zajęte obie ręce. Złapał ją za nadgarstki i jednym szybkim ruchem przekręcił się razem z nią w taki sposób, że leżała pod nim na poduszkach na podłodze. Zmusił ją do trzymania rąk nad głową i jedną ręką objął jej oba przeguby. Wolną kończyną zaczął „znęcać” się nad swoją ofiarą, łaskocąc ją.
Na początku próbowała udawać twardą, zagryzając wargi. Poddała się, gdy zrozumiała, że nie uwolni się z jego żelaznego uścisku samą siłą. Niestety nie mogła zbyt długo wytrzymać, dobrze o tym wiedziała, dlatego po krótkim czasie nie potrafiła opanować śmiechu i błagań, by przestał. -Proszę... Kakash..ka... Haha.- Dała się podejść jak mała dziewczynka, a on bez namysłu wykorzystał sytuację przeciw niej. Mimo to dobrze się bawiła. Długo nie było nikogo przy kim czułaby się tak swobodnie oprócz Ryutaro i Yujiego, ale oni to coś innego. Z zamkniętymi oczami, wygięta w łuk czekała aż ostatecznie nacieszy się swoim „zwycięstwem”. Wcale jednak nie było jej przykro z powodu przegranej.
Tymczasem mężczyzna nagle przestał. Śmiech kobiety nie ustał od razu. Oddychała głęboko jakby dopiero, co skończyła morderczy trening. -Już się wyżyłeś? -usłyszał. Coś się jednak zmieniło. Nadal czuła jego ciepłą dłoń na swojej talii i jego ciepłe ciało między nogami. Atmosfera wokół była z goła inna niż wcześniej. Dokładnie w tym momencie zdała sobie sprawę jak to z boku musiało wyglądać. Gdy otworzyła oczy, spozierało na nią czarne oko z pożądaniem połączonym z skonsternowaniem. Czerwieniły jej się policzki pod wpływem alkoholu, wysiłku i jego nachalnych wpatrywań.
-Naprawdę muszę mówić, co mam na myśli? -nie potrafiła odwrócić głowy od tego, co się kryło w jego twarzy. Dobrze wiedziała jak to się skończy jeśli się nie opamiętają. Powietrze między nimi zgęstniało, a ich oddechy zsynchronizowały się tak, jak i szybkie uderzenia ich serc. Przełknąła głośno ślinę. -Chyba nie... .
Wypuścił jej ramiona, które bez słowa zaplotła na jego szyi. Obejmując ją w pasie, podniósł do wcześniejszej pozycji. Ani na sekundę nie spuszczając z oka jej błękitnych tęczówek. Słona kropla kręciła się na zewnętrznej krawędzi jej powiek, gdy mrugnęła, ta ospale płynęła po jej policzku. Wytarł ją i nie mógł już odsunąć dłoni od jej twarzy. Miał wrażenie jakby marzył o tym od dłuższego czasu, a przecież nie mógł powiedzieć, że tak rzeczywiście było. Przymknęła powieki, wtuliła się w jego dłoń. Kciukiem pieścił jej miękką skórę twarzy. Badał nim też kontur jej czerwonych od wina ust. Pamiętał cały czas ich strukturę. Rozsunęła wargi. Były takie suche.
-Powiedz jak mam się teraz wycofać? -nie był pewien, czy powiedział te słowa na głos, czy tylko o nich pomyślał. Przez chwilę miał nadzieję, że może ona go powstrzyma.
Nie wiadomo, czy usłyszała jego pytanie, czy po prostu to samo miała w głowie, ale bardziej nie mógł się mylić, sądząc, że ona potrafi zawrócić. Uniosła dłoń i zdjęła jego opaskę z czoła. Czule przetarła palcem bliznę na poliku. Hatake musiał przyznać, że jej palce na jego powiece były jednym z najcudowniejszych dotyków jakie miał okazję poczuć. Potem zatrzymała opuszki palców na krańcu jego maski. Widząc jej, pytający wzrok Kakashi przeniósł swoją dłoń na niej. Pozwolił się jej zaczepić o materiał i nakierował ją w dół. Jednak ona nie patrzyła na opadający materiał, ani na to, co pod nim krył, tylko w jego ciemną źrenicę. Ujęła w dłonie jego policzki i przysuwała się coraz bliżej.
Nie mogli przewidzieć, że wszystko się tak potoczy. Pocałunek złączył ich razem. mimo prób powstrzymania nieuniknionego, nie było żadnych wątpliwości, że to było to czego pragnęli. Czuli smak wina i wzajemne gorące oddechy. Wsunął dłonie pod jej biały t-shirt a na karku poczuł jej chłodny dotyk. Jej brzuch w przeciwieństwie do dłoni był ciepły. Nie miał może wielu kobiet swoim życiu, ale nie mógł powiedzieć, że nie był obeznany w „tych” sprawach. Pomimo to nie mógł jej porównać do żadnej innej kobiety, którą znał na tyle dobrze by to ocenić. Miał przeczucie że ona go rozumie. Pociągała go tak jakby znał ją od dawna i teraz, gdy już dotknął jej skóry, miał wrażenie, że tęsknił za nią. To było takie dziwne, wysuszające uczucie.
-Kakashi, co my wyprawiamy? -oparła czołem o jego czoło.
-Sam nie wiem. -milczenie trwało dłuższą chwilę, wymieniali się tylko szybkimi, urywanymi oddechami. -Ale raczej mi się podoba. -uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła mu się tym samym. Jej na wpół mokre włosy muskały jego policzki, a ich delikatna woń wdzierała się do jego nozdrzy.
-Wiem mnie też. -ich usta ponownie złączył długi namiętny pocałunek. Ich języki splątał namiętny taniec. Badali swoje wnętrza i wzmacniali swój uścisk z każdą chwilą.
A w radiu leciała cicha piosenka:
...I tak się trudno rozstać,
tak się trudno rozstać.
Nas chyba tutaj zaczarować musiał deszcz.*


(Anna Maria Jopek, Marek Jackowski - Deszcz)

16.8.16

Rozdział XVIII "...gdy odkrywamy tajemnicę"

Powoli podnosił ciężkie powieki. Było ciemno i ciepło. Leżał pod cienką kołdrą, w pierwszej chwili nie wiedział gdzie. Po chwili rozejrzał się i zrozumiał, że znajduje się w sypialni panny Shiroraion – jak, z niewiadomych przyczyn, lubił ją nazywać. Podniósł rękę do swojej twarzy. Na jego czole leżał mały ręcznik, a z niego wydobywał się kojący, ziołowy zapach. Przypomniał sobie ból głowy i jej zdumione oczy, które bezpośrednio poprzedzały jego omdlenie. Próbował przywołać następujące po tym zdarzenia lecz wszystko na nic.
Nagle otworzyły się drzwi, a do pokoju wbiło się delikatne światło.
-O! Już się ocknąłeś. -rozpoznał głos Ryutaro, który wniósł ze sobą niewielką świeczkę. -Nie patrz na ogień, to nie będzie zbyt rozsądne. -Kakashi spełnił żądanie. Szybko zasłonił oczy ręką. Nie miał zamiar cierpieć ponownie. -Spokojnie. Zakryj swoje lewe oko i będzie w porządku. - rzucił mu jego opaskę ninja, a ten wykonał polecenie.
Czarnowłosy usiadł przy biurku, na którym były porozrzucane kartki z zapiskami, stawiając lampkę na biurku, zsuwając zapisane strony na bok. -Jak tam się czujesz? Przy okazji masz zmień sobie. -podał mu plaster wielkości 10x10 centymetrów. Gdy Kakashi nie rozumiał, co ma z tym zrobić, Ryutaro stuknął się znacząco w swoją pierś. Dopiero teraz zauważył, że nie miał na sobie bluzy. Pachniał niezbyt zachęcająco, ale przykleił go sobie w miejsce zużytego.
-Dzięki. Chyba dobrze... Przynajmniej głowa przestała mi pulsować. -odpowiedział. -Co się właściwie stało? Gdzie Kusa?
-Ona w pracy, szef nie chciał jej dać wolnego. Mam nadzieję, że jutro dostanie, bo jak nie to osobiście nas stamtąd zwalniam.-odparł, zakładając nogę na nogę. -Nie oszukujmy się większość „klientów” przychodzi popatrzeć na nią. Nie wiedzieć czemu oczywiście. - westchnął wzruszając ramionami z ironicznym uśmiechem. -A ty? Zemdlałeś. Mówiłem jej, że twoje oko nie wytrzyma aż tak wielkiej presji. Uparła się, że widzi postępy i nie może teraz odpuścić... Takie jej gadanie. Nawet najlepszy shinobi musi odpocząć. Zresztą, co ja będę strzępił język... ostrzegałem cię przed nią. Potrafi zajeździć człowieka, a niby taka niewinna... -pokręcił głową z udawanym niedowierzaniem.
-Możliwe... -zaśmiał się. Nie zaskoczył go fakt, że mężczyzna wie „co” trenują. Już przy pierwszym spotkaniu dał mu do zrozumienia, że wie w co się wpakował. -Dlaczego nie zabraliście mnie do szpitala? -nurtowała go ta sprawa mimo, że teraz bardziej interesujące wydawało się jakie postępy widzi. Dłuższą chwilę zastanawiał się , dlaczego on nic nie zauważa. A może zauważa, tylko nie wie, że to odpowiednie objawy?
-Hmm... Kusa chciała na początku, ale gdy dotarłem i cię obejrzałem to przekonałem ją, że wystarczy, że odpoczniesz. Dałem ci tylko coś ziołowego na rozluźnienie, tylko po to żeby głównie ją uspokoić. Co jest oczywiste, bo ty byłeś nieprzytomny.-Kakashi musiał mieć trochę przestraszoną minę, bo szybko Ryutaro zaczął się tłumaczyć z uśmiechem. - Spokojnie jestem wykwalifikowanym lekarzem i nie było to też nic odurzającego ani uzależniającego. Prawdopodobnie też nic nielegalnego, ale nie jestem na bieżąco z zakazanymi środkami w Konoha. -Ninja odetchnął. -Chyba że chcesz to mógłbym coś spreparować. -zażartował, a Hatake odmówił, mówiąc, że może innym razem.
-No więc... teraz może ty mi powiesz, co się naprawdę stało? -zapytał nagle Ryu, podkładając pięść pod brodę z ciekawskim błyskiem w oku.
Kakashi nie do końca wiedział o co mu chodzi. -Nie udawaj. - zaśmiał się. -Kiedy po mnie przyszła widziałem jej rumieńce i rozbiegane oczy. Była strasznie... -dotknął swojej brody w zadumie. -...spięta. Musiała mi wszystko powtarzać 2 razy, bo jąkała się jak jakaś podlotka.
Hatake nie wiedział, co mógłby powiedzieć w tej sytuacji. Dobrze pamiętał, co robili wcześniej. Usiadł i oparł się o wezgłowie łóżka. Podrapał się po głowie. Nerwowo się zaśmiał. Jesteśmy dorośli, prawda? Chociaż fakt, że jest jej bratem go peszył. Oczywiście nie wiadomo, czy rzeczywiście był jej bratem, jednakże tak się zachowywał. Wahał się, czy powinien mu powiedzieć. Co jeśli zrazi go do siebie? A może to jest szansa, żeby się czegoś dowiedzieć? Świdrujące spojrzenie czarnowłosego mówiło, że raczej nie da za wygraną.
-Cóż... -wziął oddech. Zerknął jeszcze na mężczyznę na krześle. Oceniał swoje szanse. Nie ma sensu ukrywać. Może szczerość, to dobra karta, którą teraz trzeba zagrać? -Ona tańczyła, płakała... a potem nie wiem, chciałem ją jakoś pocieszyć... pocałowaliśmy się. -grobowa cisza. Podrapał się znowu po głowie. - W sumie to tyle, bo potem wszystko pociemniało.
Nie widział jego twarzy dokładnie. W świetle małej świeczki jego twarz wyglądała raczej ponuro. Jednak usłyszał ciche podśmiewanie się.
-Nie wierzę. -czarnowłosy złożył ręce na piersiach. -Tyle czasu nic, a tu nagle, coś takiego... -mówił jakby do siebie. Sekundę później przypomniał sobie, że nie jest sam. Patrzyło na niego zaskoczone, czarne oko. -Coś takiego... -powtórzył jakby upewniając siebie, że to się zdarzyło naprawdę. Chyba pierwszy raz odkąd go poznał Kakashi usłyszał jego poważny ton. -Nawet sobie z tego żartowałem, a teraz sam jestem zaskoczony.
-Nie rozumiem...
-Wiesz, Kakashi-san... -przerwał w ogóle nie słuchając jego tłumaczeń. -Ona nigdy za bardzo nie przejmowała się miłością. Taką romantyczną. Albo prościej mówiąc nie miała na to ochoty. -dodał. -Miała niby jakichś facetów jeszcze parę lat temu, ale ją zawsze gdzieś ciągnie. Bo trzeba znaleźć.- zrobił tu pauzę niby nieznaczną, ale jednak. Po chwili wzruszył ramionami. -Mimo moich usilnych starań, żeby znalazła kogoś, kto da jej dom. A może po prostu żaden nie był tym odpowiednim...? -Hatake czuł się nieswojo, słuchając o bardzo osobistych rzeczach o kobiecie, ale jednocześnie uważał te informacje za przydatne. Miał też wrażenie, że mężczyzna przed nim zaczyna mówić do siebie. Ciekawość jednak nie dawała za wygraną.
-Czego szuka w takim razie?
-Wiesz jest taka... - w tym momencie ugryzł się w język. -Ech... to skomplikowane. Zresztą nie chcę zdradzać pikantnych szczegółów, sam powinieneś je odkryć jeśli ci zależy. -wyglądał jakby zdradził więcej niż powinien.
Kakashi wiedział, że powinien wytłumaczyć się. Że to było bardzo spontaniczne, że nie do końca byli świadomi, co się dzieje, że emocje wzięły górę...
-Tak szczerze Ryutaro, to była chyba... - sam nie wiedział, co myśleć. W tej chwili uświadomił sobie, że potrafi nazwać, tego co się stało. Żadna z wymówek nie wydawała się nawet w kilku procentach, dla niego satysfakcjonująca.
-Chwila zapomnienia? -podrzucał współrozmówca.
-Nie, nie wiem. Sam już się zgubiłem. -zaśmiał się nerwowo. Zamknął oczy i odtworzył sobie tę scenę. -Te jej zapłakane oczy i jak wtuliła się we mnie... Miałem wrażenie, że po prostu jest smutna i potrzebowała kogoś, komu mogła się wypłakać.
-Drogi Hatake Kakashi, -zaczął oficjalnie. -...miałeś niezwykłe szczęście zobaczyć jej moment słabości. -oznajmił wzniosłym tonem. Kontynuował potem już normalnie. -Przy mnie nigdy nie płacze, chociaż wie, że ja widzę, a co dopiero mówienie o tym co ją boli. Zawsze taka była... Jak to się mówi: ci, co się często uśmiechają do ludzi, płaczą w samotności.- -zakończył wywód teatralnym głosem. -Tak, czy owak, chyba nie powinienem mówić, żebyś jej nie ranił, bo będziesz miał ze mną do czynienia. -powiedział Ryutaro z uśmiechem mimo to groźba wydała się realna. - Teraz Kakashi-san, powinieneś... O! Wybacz, chyba właśnie dzieje się cud. -nagle usłyszeli skrzypnięcie w drzwiach i dźwięk przekręcania klucza w zamku. Brat blondynki wstał i przeszedł do pokoju obok.
-No nie wierzę, nie zgubiłaś kluczy? - usłyszał przez uchylone drzwi.
-A... rzeczywiście. -odpowiedziała kobieta po pewnej chwili zaskoczona pytaniem, wpatrując się teraz w klucz w swojej dłoni. -Widzisz nie jestem taka niezdara. I jak Kakashi? Obudził się?
-Tak. Ucinaliśmy sobie małą pogawędkę. -Kakashi widział oczami wyobraźni jego rozbawiony uśmieszek. -Dostałaś wolne?
-Tak, wziął pod uwagę twoje uwagi... -w tej chwili jonin wyszedł z sypialni dziewczyny. Wcześniej założył swoją bluzę, która leżała obok łóżka. -Kakashi...
-Nic mi nie jest. Wybacz, że sprawiłem ci tyle kłopotu, Wasurenagusa. -tym razem nie speszyła się na dźwięk swojego imienia. Spojrzała przepraszająco na niego.
-To moja wina. Nie powinnam cię tak forsować. -opuściła głowę.
-Chwila, chwila. Po pierwsze, to TY... -wskazał ręką na shinobi-...nie powinieneś jeszcze wstawać, a po drugie ja zrobiłem swoje, więc będę leciał. -oznajmił Ryu, pokazując na swoją osobę. -Ja też mam swoje życie.
-To ja też już pójdę, pewnie jesteś zmęczona.
-Proszę zostań jeszcze chwilę... -Kakashi tak naprawdę miał nadzieję, że go zatrzyma. Chciał się dowiedzieć, czegoś od niej. Na przykład o tych „postępach”. Jednak nie miał zamiaru być niegrzeczny.- Ja chciałam jeszcze z tobą porozmawiać. -Ryutaro wodził wzrokiem od szarowłosego do blondynki. Mężczyzna kiwnął głową, że się zgadza.
-Wy tu sobie pogruchajcie, a ja lecę. Pa pa.-zagwizdał wesoło, zakładając buty i żegnając się z parą pozostałą w mieszkaniu. Kakashi widział, że dziewczyna miała podejrzliwy wzrok, patrząc na wychodzącego brata. Po chwili spojrzała wprost na niego i jakby usłyszał jej głos w głowie: Powiedziałeś mu. -ale zapytała tylko:
-Może napijesz się czegoś? Kawa, herbata? -zapytała zdejmując długi, czarny płaszcz, pod którym miała czerwoną sukienkę do połowy łydki z długim rozcięciem na prawej nodze. U góry miała dość głęboki dekolt. Pierwszy raz tak naprawdę zrozumiał dlaczego faceci przychodzili na nią popatrzeć. Poczuła się obserwowana.
-Wiem, nie zdążyłam się przebrać, ale śpieszyłam się żeby Ryu nie narzekał, że musi tu tyle siedzieć. -zamknęła drzwi na zasuwkę. Sam nie wiedział, czy to on sam, czy zioła tak na niego działają, ale przyglądał się jej dłoniom. Odstające kości nadgarstka i smukłe, długie palce, ale nie nienaturalnie. Tak jak cała jej sylwetka miała zrównoważone proporcje, tak i jej rece. -Kakashi-kun? -gdy usłyszał swoje imię nagle się ocknął z zamyślenia.
-Tak?! -odpowiedział szybciej niż się spodziewał. - Znaczy nic się nie stało... Chciałem powiedzieć herbatę.
-No ładnie, ja się martwię, a tobie takie rzeczy w głowie? -zadziorny uśmiech wykrzywił jej usta. -To może zostanę w tym stroju chociaż myślałam, że nie jesteś tak przyziemny... -przybliżyła się do niego. Przejechała ręką wzdłuż swojej szyi i wystających obojczyków. Musiał przyznać, że było to bardzo seksowne. Aż mu serce zakołatało, gdy wyobraził sobie, że to jego dłoń przesuwa się po jej ciele, przeczesuje jej włosy. Za dużo się naczytałem tych książek Jirayi-sama. Postanowił zagrać w jej grę.
-Ciekawe, co by Twój brat powiedział na to, że mnie podrywasz? Bo ja jestem usprawiedliwiony, bo kto wie, co naprawdę mi podał. -zachichotała.
-Jestem już duża, co on mi może powiedzieć. Będę flirtować z kim będę chciała. -wzruszyła ramionami, kierując się do kuchni z zadowoloną miną. - A podał ci najprawdopodobniej coś własnej roboty. Więc nie można być pewnym niczego poza tym, że będzie ci lepiej. -odparła z przekąsem. -Czarna, zielona? O! Może czerwone wino? -zajrzała do lodówki, wyciągając ciemną butelkę i machając nią. -Dostałam ostatnio, a nie mam z kim wypić? A mam jutro wolne. Tylko najpierw usiądź, bo będę miała wyrzuty sumienia, że dalej cię nadwyrężam.
-Już, już. Może być wino. Chociaż nie wiem, czy powinienem...
-Daj spokój podobno czerwone wino dobrze wpływa na krwiobieg i lepiej się śpi. -nie musiała go dłużej przekonywać.

Odetchnęła z ulgą. Oczywiście tak by niczego się nie domyślił. Przynajmniej taką miała nadzieję. Bała się, że stało się mu coś poważnego. A nie wybaczyłaby sobie tego. Niemniej zrozumiała jedną rzecz. Dlaczego był zły na nią wtedy, kiedy ją zranił. Jednak już jesteśmy tak blisko.
Spojrzała w jego stronę. Alexander usiadł na jego kolanach i domagał się pieszczot, więc mężczyzna skupił się na głaskaniu go po długiej, wielobarwnej sierści.
Odetchnęła po raz drugi. Gdy upewniła się, że nie zwraca na nią uwagi. To jak się jej przyglądał. Dawno nie czuła się tak... spięta. Poczuła się jak na pierwszym występie przed publiką. Tylko, że on onieśmielał ją w zupełnie inny sposób. Przez chwilę nawet zastanawiała się, czy nie jest lekko odurzony, ale znała Ryutaro. Był zwariowany, ale odpowiedzialny... gdy trzeba. Mimo wszystko podobało się jej to, że umiał się z nią droczyć i też nie wszystko brał na serio. Flirtowanie z nim okazał się przyjemnością, a on okazał się inteligentniejszym partnerem do rozmów niż się spodziewała.
Postawiła przed nim kieliszek, a obok drugi i butelkę. Podała mu do ręki korkociąg.
-Jeśli mógłbyś otworzyć byłabym bardzo wdzięczna. - Widzę, że się zakumplowaliście, więc zostawię was na chwilę. Odświeżę się i zaraz wracam.
-Jasne. - wymienili się uśmiechami.
Idąc w kierunku łazienki zabrała ze sobą luźny t-shirt i wygodne spodnie „po domu”. Wzięła szybki prysznic. Gdy wyszła mężczyzna czytając książkę, opierał się plecami o ścianę, a włochaty kot spał smacznie pomiędzy jego skrzyżowanymi nogami.
-Jak będziesz go tak rozpieszczał, to nie będzie dawał ci spokoju. -wzięła poduszkę do siedzenia, położyła ją obok Kakashi'ego. Przyklapnęła obok w podobnej pozycji. - Ty mały zdrajco. -zwróciła się zwierzaka z wyrzutem, przeczesując energicznie jego futro.
Wyciągnęła rękę po pełne kieliszki, podała jeden swojemu gościowi. Stuknęli się.
-Więc o czym jeszcze chciałaś porozmawiać? -zapytał w końcu Kakashi.
-Na przykład w jakim celu do mnie przyszedłeś?
Od razu nie mógł sobie przypomnieć. Po chwili dotarło do niego, że jest 3 w nocy, a on rano ma zbiórkę.
-Właśnie sobie przypomniałem, że mam misję jutro... znaczy dzisiaj. To właśnie chciałem ci powiedzieć.
-Ach... Ile cię nie będzie? -powiedziała w zamyśleniu, upijając kolejny łyk.
-Trudno powiedzieć. Podejrzewam, że dłuższą chwilę, bo są to poszukiwania. -napił się trunku. Bardzo mu smakował, nie był słodki to po pierwsze, a po drugie nie był ciężki. Świeży i lekki mimo szkarłatnego koloru, który raczej kojarzył się zupełnie odwrotnie. -Zakładam jakieś 2 tygodnie. Może więcej. -przytaknęła głową i powiedziała nagle.
-Zrezygnuj z tej misji.
-Co? -nie mógł zrozumieć. Sama wcześniej kazała mu chodzić na misję i to trudne. A ta taką była.
-Mówię, żebyś nie szedł na to zadanie. -wyciągnęła spod stołu koc i opatuliła się nim. -Chcesz trochę koca? -zaproponowała jak gdyby nigdy nic. Machnął przecząco głową.
-Tak to rozumiem, ale... -przypomniał sobie, co mu wyznał Ryutaro. -Chodzi o te „postępy”? -na początku wydawała się zdezorientowana.
-Aaa... Tak to można nazwać. -Hatake zrobił się podejrzliwy. -Echh... Widzę, że nie odpuścisz dopóki nie powiem, co? -przytaknął z głową zadowolony. -Dolejesz nam? -zapytała. -Jak znajdę Ryu to dostanie w łepetynę za ten długi jęzor.
-Więc? -Kakashi trochę poganiał kobietę.
-Jakby to ująć... -kręciła kieliszkiem, tak, że płyn wpadł w kontrolowany mały wir. Następnie powiedziała słowa, które zaskoczyły go i odbijały się echem w jego głowie:


Twój Mangekyo Sharingan już dawno się przebudził.



><><//><><
Długi rozdział po długiej przerwie. Myślę, że było warto czekać ^.^

Wasu

><><//><><

16.2.16

Spóźniony post LIEBSTER AWARD II i rozdział XVII "...kiedy będziemy zaskoczeni"

Jest mi niezmiernie miło oznajmić, że ku mojemu zaskoczeniu zostałam nominowana do Liebster Award. Chciałam za ten zaszczyt podziękować Anne Lee. Naprawdę czuję się wyróżniona i muszę powiedzieć, że dopiero teraz dowiedziałam się o istnieniu takiej inicjatywy (cóż człowiek uczy się całe życie... Podobno). Dobra ja tu "gadu gadu" a pytania czekają:)

Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Pytania od Anne Lee:
1. Co skłoniło Cię do stworzenia takiego właśnie bloga?
Zaczęło się od tego, że pisałam sobie tak po prostu do zwykłego zeszytu różne historie. Takie one-shoty. Zapisywałam też pomysły na postacie fabuły i inne bazgroły. Często-gęsto pod wpływem książki, anime, mangi, filmu, gry, czy zwykłej ciekawostki (zwykle wynoszonych z lekcji historii O.O). Kilka lat temu wróciłam do Naruto i wpadł mi pomysł na właśnie taki bieg wydarzeń. Wręcz moment przerwy między wydarzeniami z Naruto i Naruto Shippuden prosił się, by tę lukę zapełnić. A że Kakashi jest moją ulubioną postacią i jego losy wg mnie są najbardziej burzliwe i ciekawe, więc padło na niego (biedaczek).
Po napisaniu kilku rozdziałów i zarysowaniu głównej treści postanowiłam zacząć bloga, stwierdzając, że może się komuś to spodoba? Równocześnie liczyłam na opinię i krytykę. Jak wiadomo dobre projekty nie powstają w eterze, dopiero w styczności z innymi mogą się naprawdę rozwinąć.
2a. Co sądzisz o tak zwanej "internetowej przyjaźni"? Uważasz, że jest możliwa, czy jednak nie?
Uważam, że jest możliwa chociaż z mojego doświadczenia wiem, że często (nie zawsze ;>) okazują się krótkotrwałe.
2b. Jaka jest Twoja ulubiona postać z Naruto i dlaczego? Jeśli takowej nie posiadasz, ponieważ nie oglądasz anime, wybierz jakąś inną :)
Trudno ukryć, że Kakashi. Tak jak pisałam wyżej jego historia jest bardzo interesująca. Mimo że w co drugim anime występuje podobna postać, to przebija wielu swoim nonszalanckim podejściem do życia i tajemnicami, które powoli zostały odkryte w mandze. Nie oszukujmy się jest też przystojny a także dostał głos wspaniałego seiyuu:D
3. Twój ulubiony pisarz (nie bloger)? Jakie są jego Twoje ulubione książki?
Poza mangami lubię bardzo SF, fantasy, psychologiczne thrillery i choć nie jestem już nastolatką, to lubię książki młodzieżowe. Nie mam „stałego” ulubionego pisarza. Teraz zachwycam się Suzanne Collins (Igrzyska śmierci), Jamesem Dashnerem (Więzień Labiryntu) oraz Davidem Mitchellem (Atlas chmur).
4. Co chcesz robić w przyszłości i z czym ją wiążesz?
Najchętniej jako grafik i/lub projektant mebli. Ogólnie projektant.
5. Twój ulubiony zespół?Tak jak w pytaniu 3. to znaczy zależy kiedy:D Jeśli chodzi o K/J-POP to lubię SHINEe, EXO, The Gazette, ale nie jakoś maniakalnie. Z innych rodzajów to od zawsze lubię Stinga (tak wiem to nie zespół, ale i tak go uwielbiam), Angusa&Julia Stone, Melę Koteluk, Billie Marten. Tak ogólnie często słucham elektroniki, house'a i tzw. Most Epic
6. Zamierzasz wyjechać za granicę i mieszkać tam, czy pozostać w rodzinnym kraju?Nie mam planów na stałe wyjeżdżać, choć nie ukrywam, że jak sytuacja do tego mnie zmusi to nie wykluczam.
7. Wierzysz w życie pozaziemskie? Hmm.. byłoby egoistyczne, żebyśmy myśleli, że w tak wielkim świecie, który niekoniecznie jest jedyny, którego nikt jeszcze tak naprawdę w całości nie ogarnął, żyjemy tylko my. Dlatego nie mogę powiedzieć, że wierzę... raczej nie byłabym zdziwiona, gdyby się okazało, że nie jesteśmy sami we wszechświecie.
8. Wiem, głupie pytanie, ale jaki jest Twój ulubiony kolor?
Błękitny.
9. Czym się kierujesz w życiu?
Bierz życie takie jakie jest.
Po prostu się dostosuj.
Przed pisaniem nauczcie się myśleć. (Nicolas Boileau) i pewnie wiele innych, których sobie nie przypomnę.
10. Czytasz komiksy o superbohaterach takich jak Spiderman, Batman?Niekoniecznie, ale kojarzę ich losy, oglądam filmy i seriale z udziałem „amerykańskich” bohaterów.
11. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa i napój?Rosół/Ramen i ciepła herbata z cytryną i miodem albo żurawiną.



Oto moja mała lista pytań, które kieruję do:
Niesety nie jestem w stanie dodać więcej gdyż/ponieważ/bo (niepotrzebne skreślić) nie czytam ich więcej, na te zaglądam i są „aktywne”. Wiele ciekawych blogów po prostu już nie funkcjonuje.

Pytania:
  1. Skąd wziąłeś/wzięłaś pomysł na bloga? Sam/a, a może ktoś Ci go podrzucił?
  2. Jesteś zadowolony/a ze swojej historii i tego jak potoczyła się jej fabuła?
  3. Czy patrząc wstecz coś byś zmienił/a na swoim blogu, a może w podejściu do jego pisania?
  4. Zaplanowałeś/aś całą historie wcześniej, czy „na spontanie”?
  5. Jakie były Twoje inspiracje poza anime/mangą?
  6. Jakie są Twoje zainteresowania?
  7. Z czym wiążesz swoją przyszłość zawodową?
  8. Jakie są Twoje marzenia?
  9. Jakiej muzyki słuchasz podczas pisania?
  10. Do jakiego miejsca wybrałbyś/abyś się w podróż, a gdzie chciałabyś mieszkać na stałe?
  11. Podaj nazwę ulubionego warzywa? (Przykro mi zabrakło mi już pomysłów:>)
Dziękuję za uwagę i powodzenia w odpowiadaniu.

><><><><><><><><
Czas na drugą część, czyli:

ROZDZIAŁ XVII cz. 1: "...kiedy będziemy zaskoczeni"

Piosenki, które mi towarzyszyły:
Jessie Siren The Sway
Billie Marten Heavy Weather
Lambert As Ballad
REEN Kindred Spirits
Tracey Chattaway Letting go


Jak mus to mus. -powiedział w myślach. Misja dotyczyła tym razem poszukiwań: kryjówki grupy przestępczej. Przewodził nią jeden z ninninów*, który prawdopodobnie wykradł pewne wyniki badań nad bronią wzbogacaną chakrą. Jego wzrok latał po wyrazach, ale nie mógł się skupić. Głowa nadal go bolała.
Wziął prysznic i zjadł szybki obiad. Misja miała rozpocząć się jutro. Położył się z nadzieją, że ból ustąpi. Wziął do ręki ulubioną książkę i po chwili usnął.
><><><><
Gonił ją. Musiał ją uratować, ona... porwali. Zrobili jej coś strasznego.
-RIN! -krzyczał, ile sił. Ujrzał światło a w nim kontur. - Rin...? -wszystko działo się tak szybko. Cienie zbliżały się ku niemu. Zebrał chakrę w ręku. Chidori.
-Kakashi, zrób to. -usłyszał jej miły głos. Nie mogę. Nie chcę.
-Obiecałeś! -krzyczał inny głos.
-Obito? -obrócił się zaskoczony, a jego ręka tkwiła w czyimś ciepłym ciele. -Rin?! -jednak gdy się obrócił z powrotem ujrzał błękitne oczy wpatrzone w niego z tym pięknym uśmiechem. Dotknęła jego policzka:
-Kakash'ka, to jedyny sposób. -za sobą usłyszał śmiech, przerażający śmiech.
-Zawiodłeś, jak zwykle. -powiedział do niego Obito. -Znowu ją zamordowałeś. -Rzucił kunaiem między jego oczy i zapadła ciemność. Ogarnęła go i przytłoczyła.
><><><><
Zerwał się z łóżka. Na zegarku cyfrowym wybiła 17:00. Położył się na chwilę, a minęły prawie 3 godziny. Niestety koszmary nie pomogły mu pozbyć się migreny. Później przypomniał sobie, że powinien zawiadomić Wasurenagusę, że go nie będzie. Wziął kamizelkę i wyszedł z domu.
Miał nadzieję zastać ją jeszcze w domu. Podszedł pod kamienicę, z której kiedyś żółty tynk, dziś ciemny i brudny odchodził od murów pozostawiając szare łaty. Wspinał się po schodach, gdy już stał przy odpowiednich drzwiach zauważył Ryutaro i jego towarzysza, wychodzących z pomieszczenia.
-O! Kakashi-san. Siemanko! -zaskoczony zwrócił się do niego jak do starego kumpla. -Przyszedłeś do naszej „bestyjki” -puścił mu oko. Przeczesując swoje czarne jak smoła włosy do tyłu.
-Yo... -Hatake także nie krył zdziwienia. -Ja tylko na chwilę...
-Tak, tak... -przytaknął z miną, jakby wiedział, że to wcale nieprawda. -O właśnie chyba się jeszcze nie znacie. - wskazał na towarzysza. - To mój młodszy brat Yuji. -jego brązowe włosy sięgały ramion, asymetryczna grzywka przysłaniała bursztynowe oczy. Był wyraźnie w głębokiej zadumie.
-Miło poznać. Hatake Kakashi.-odparł szybko bez zbędnych formalności. Tamten milczał. Jonin widział, że ewidentnie coś innego go interesowało w tym momencie.
-Taa... Za co?! -nagle czarnowłosy uderzył go ręką w tył głowy, tak, że tamten się zgiął w pół. -To bolało, kretynie! -krzyknął zaskoczony.
-Co to za mizerne powitanie Yuji, zachowuj się trochę.
-Odczep się. Przecież nie przyszedł tu do nas. -burknął.
-Nie szkodzi. Naprawdę nie trzeba... -Hatake chciał załagodzić sytuację.
-To nie zmienia faktu, że kultura obowiązuje. -starszy patrzył na niego z założonymi rękami. -No już, już. -poganiał go gestem ręki.
-Również bardzo miło poznać Kakashi-san. -ukłonił się odpowiednio. -Pasi?
-No, niech będzie! -powiedział zadowolony Ryutaro z dumnym uśmiechem. -To my się zmywamy. Nie pukaj i tak nie usłyszy, więc wchodź śmiało. -powiedział i pożegnali się. Szybko zniknęli na klatce schodowej. -Widzisz może jednak... -usłyszał jak mówi do młodszego.
-Nie sądzę. -odparł tamten krótko przygaszony.
Stał teraz przed drzwiami oznaczonymi mosiężnym numerem 17, wahając się. Podniósł rękę i mimo wszystko spróbował zastukać dwa razy. Gdy nikt nie otwierał postanowił iść za radą jej brata i wejść.
Przestąpił próg i zdjął buty. -Kusa? -zawołał. Żadnej odpowiedzi.
Słyszał cichutkie stąpanie po podłodze i przecinające wiatr ruchy. Wyjrzał zza ściany i zobaczył ją, stojąc na środku pokoju, poruszającą ciałem w rytm muzyki, która pewnie rozbrzmiewała z błyszczących słuchawek na jej uszach. Kakashi'ego wmurowało. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Podziwiał ją i chłonął każdy jej ruch. Na tak małej przestrzeni potrafiła tak zgrabnie się przemieszczać. Po chwili jednak zauważył, że spod jej zamkniętych oczu spływają łzy.
Jak długo tak stał i patrzył? Miał wrażenie, że czas się zatrzymał i tylko ona obracała się we wszechświecie. Jej dłonie pływały w powietrzu, a stopy w wełnianych skarpetkach po ziemi. Mimo, że była bardzo ograniczona metrażem pomieszczenia. Miał wrażenie, że wokół jej rąk pływa jakaś materia... Może to tylko zwidy? Ten ból głowy... Potrząsnął głową i ruszył do przodu z zamiarem podejścia do niej. Gdy był od niej w odległości pół metra nagle się zatrzymała, opuszczając ręce wzdłuż ciała. Odwróciła się w jego stronę i spojrzała smutno. Nadal miała łzy w oczach, a słone ścieżki odbijały się na jej policzkach. Po chwili jednak wyglądała na lekko zaskoczoną. Zdjęła słuchawki z głowy.
- Co tu robisz? -zapytała, ukradkiem wycierając słone krople z twarzy, odkładając sprzęt na komodę.
-Ja... Wybacz, że tak wszedłem, ale Ryutaro powiedział, że nie usłyszysz. -najpierw postanowił się wytłumaczyć. - Czemu płaczesz? - serce mu waliło. Po co ja tu przyszedłem? -sam już nie wiedział.
-To nic. - odwróciła się. Uśmiechnęła się. Ponuro, smutno. -Nie odpowiada się pytaniem na pyta... -nie dokończyła, bo wyciągnął rękę i dotknął jej twarzy. Kciukiem starł ostatnią, spływającą kroplę. Z niedowierzaniem przyglądała się jego twarzy.
-To nie jest nic. -
Nie mogła uwierzyć. Co on wyprawia...?
-Taka pię... -ugryzł się w język - taka kobieta jak ty nie płacze bez powodu. -nie wiedział już, co mówi. Chyba za dużo naczytał się książek Jiraiyi. -Poza tym mogłabyś czasami przestać przede mną udawać, że wszystko jest w porzą...
Nieoczekiwanie przylgnęła do jego torsu i rozpłakała się na dobre. Dopiero po chwili Kakashi odwzajemnił ten nieoczekiwany gest. Jej dłonie chwyciły mocno jego bluzę. Szlochała tak mocno, że już po chwili poczuł mokrą plamę na piersiach. Przygarnął ją do siebie. W jednej chwili otrząsnęła się i odsunęła głowę. Na więcej nie pozwalał jej jego mocny uścisk na plecach.
-Przepraszam... Pomoczyłam ci ubranie. -oznajmiła gładząc mokrą część jego odzienia jakby chciała wchłonąć tę ciecz. -Zaraz... -nie mogła dokończyć. Znowu. Ponieważ mocniej przycisnął ją do siebie. Spojrzała zaskoczona. Kakashi patrzył na nią intensywnie. Czuła jak pod jego naciskiem staje się coraz mniejsza, a on przyciąga ją niewidzialną siłą.
Jej usta były cale od jego własnych. Czuł jej ciepły oddech. Skracali dystans między sobą, aż połączyli się w pocałunku. Jej usta przylgnęły delikatnie do miejsca na jego masce, gdzie odznaczały się jego wargi. Mimo iż dzielił ich ten materiał Kakashi doskonale wiedział jaki jest ich smak i jaką mają fakturę. Nagle przerwali. Odskoczyli do siebie jak oparzeni.
-Przepraszam... Ja no ten... - Hatake chciał coś wytłumaczyć. Powiedzieć coś mądrego, ale w tej sytuacji było to za wiele. Drapał się o głowie, szukając słów.
-Kakashi, dlaczego... dlaczego przyszedłeś? -kobieta zgrabnie zmieniła temat, mimo burzliwych myśli i emocji, których przejawem były ogniste rumieńce na policzkach.
-Ja...

Hatake zapomniał przez chwilę o swoim bólu głowy, teraz jakby wrócił ze zdwojoną siłą. Opadał. Zrobiło się czarno, a ostatnim, co widział były jej szeroko otwarte oczy i bezgłośne wołanie:
Kakash'ka!?


><><><><><><><
Rozdział po kilkunastu zmianach i różnych założeniach, mam nadzieję, że przejdzie.

Wasurenagusa