12.11.16

Rozdział XIX "...kiedy się dotkniemy."

Rozdział XIX
Za oknem panowały egipskie ciemności i nagle zaczął padać rzęsisty deszcz, uderzając dużymi kroplami w parapet. Melodia ich rytmicznego stukotu skojarzyła się mężczyźnie z jednym z występów, gdzie stepowała ze swoim partnerem, opowiadając historię bez słów. Odruchowo i bezdźwięcznie zaczął palcem po nodze wystukiwać piosenkę, która nieświadomie wypełzła z jego pamięci. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że w kuchni jest cicho włączone radio. Musiała je nastawić, gdy poszła po trunek. Nostalgiczne piosenki z rzadka były przerywane przez spikera o tej nocnej godzinie. Chyba jeszcze do końca nie doszedł do siebie, gdyż zwykle zwracał uwagę na takie szczegóły od razu.
Od pewnego czasu Kakashi zastanawiał się nad podstawami jej „metody budzenia Mangekyo”. Myślał o tym, co naprawdę oznacza zabicie własnego przyjaciela i o sensie ich walk. Pomimo tego, że zgadzał się po części z jej tezą, że brak uczuć może spowodować przebudzenie mocy oka, to z drugiej strony miał wrażenie, że to nie to samo co zamordowanie ukochanej osoby. Nie do końca był pewien, czy rzeczywiście to brak uczuć spowodował, że np. Itachi zamordował kolegę. Właściwie niewiadomym było, czy to naprawdę było morderstwo. Może zdawał sobie sprawę, że zdobycie tak wielkiej siły musi być powodowane wielkim poświęceniem, a zabicie przyjaciela, brata to przecież największa zapłata. Moc warta swojej ceny? Może chęć bycia niezwyciężonym w ważnej sprawie sprawia, że zrobimy wszystko, by osiągnąć wyżyny umiejętności.
Chciał się z nią podzielić tym rozważaniami jednakże...
Już dawno się przebudził?
...te cztery słowa krążyły po jego głowie niczym natrętna mucha, którą odganiamy, a ona ciągle wraca, gdy chcemy się na czymś skupić. Zatkało go. Kiedy?
-Powinieneś widzieć swoją minę. -powiedziała uszczypliwie.
Po chwili otrząsnął się i zapytał jednym słowem:
-Jak?
Napiła się trunku. Obserwował jak przykłada usta do szklanej powierzchni, a czerwona ciecz niknie w jej wnętrzu. Łapał się na tym, że coraz częściej myślał o niej w zupełnie nieodpowiedni sposób. Nie jak o kimś, kto mu pomoże obudzić moc. Nie jak o kimś, kto skrywa wiele tajemnic i jest bardzo niebezpieczny dla wioski. Dlaczego cię pocałowałem? Dlaczego mnie tak ciągnie do ciebie? Pytał sam siebie, chociaż wolał skupić na ważnych sprawach. Swoje rozkojarzenie próbował tłumaczyć swoim stanem i podanymi lekami oraz tym, że zwyczajnie była w jego typie. To nie ma znaczenia. -próbował się przekonać bez skutku.
-Właściwie to do końca nie wiem jak, to ty powinieneś wiedzieć. -odparła. -Nie mam jeszcze stuprocentowej pewności, ale zauważyłam to podczas ostatniej walki. Myślę, że stało się to jakiś czas temu i z jakiegoś powodu był uśpiony. - Powiedz, co widziałeś po tym jak użyłam tej dziwnej techniki? -nie odpowiadał dłuższą chwilę, zastanawiając się o czym mówi. Przez serię zaskakujących tez nie mógł zebrać myśli. -Pamiętasz rozpłynęłam się w powietrzu...? -zaczęła mu podpowiadać, gdy przez dłuższy czas nie uzyskiwała odpowiedzi. Skupienie pojawiło się na jego twarzy.
-...potem przeniosłaś się w inne miejsce, to wyglądało jak rozpłynięcie się w powietrzu i zmaterializowanie w innym punkcie. To nie była teleportacja, ani żadne sztuczki, czy coś w tym stylu. -napił się.
-Powiedz mi, czy widziałeś moment „materializacji”?
-Tak. -przytaknął bez namysłu. -Chakra kondensowała się jakieś 5 sekund w jednym miejscu, następnie wokół ciebie i stała się na powrót tobą, ale co to ma do mojego oka? -nie był zniecierpliwiony. Bardziej był ciekawy jej odpowiedzi. Ochłonął trochę i zaczął na bieżąco analizować informacje. Miał wrażenie, że rozwikłał już do czego to prowadzi. Jednak nie miał pojęcia jak to jest możliwe, że już dawno się przebudził?
-Wiesz... -zaczęła gładzić się po ramieniu. -Trochę nieświadomie udało mi się sprawdzić, że coś się zmieniło. Podczas naszego pierwszego starcia użyłeś genjutsu i szczerze powiedziawszy zaskoczyłeś mnie. -zwróciła w jego stronę swoją twarz. -Ale wiedziałam, że jestem na wygranej pozycji, bo ty nie mogłeś przewidzieć jakie znam techniki. A ja dowiedziałam się co nieco od Jiraiyi. -powiedziała bezceremonialnie. -Wykorzystałam tę technikę dematerializacji i zamarkowałam ją zużywając małą część chakry na zamienienie ją w elektryczność, żebyś myślał, że to klon.
-Stąd te połowiczne straty chakry u ciebie... -oznajmił. Ta sprawa wcześniej nie dawała mu również spokoju. Otworzyła usta w zdumieniu.
-Wow. -wyraziła swój podziw.
-Zauważyłeś to w tak krótkim czasie, widząc to pierwszy raz? -przytaknął bez emocji.
W końcu było to dla niego normalne, po tylu latach w zawodzie ninja. Zawsze uważnie obserwował przeciwnika. Napił się wina. Poczuł przyjemne ciepło rozchodzące się po jego przełyku. -Mam wrażenie, że nie doceniłam cię i twojego doświadczenia. Czuję się niezręcznie... -zaśmiała się nerwowo i spuściła wzrok. -Przepraszam.
-Nie szkodzi. To podstawa u shinobi. -Podrapał się po głowie i zaśmiał onieśmielony, zupełnie nie spodziewając się takich oznajmień. Kakashi czuł się zakłopotany pochwałą, po tym jak zwykła mówić, że ma coś do poprawy i drażniła się z nim. Wbrew jego umysłowi zaczął być szczęśliwy z tego powodu. Pozwolił jej mówić dalej.
-Kontynuując...
Tłumaczyła mu, że wtedy nie spostrzegł charakteru jej jutsu, a przy drugim już śledził jej technikę bezbłędnie. Chciała ukryć to przed nim, gdyż miała zamiar go jeszcze przetestować. Zaznaczyła też, że normalny sharingan jest zdolny do zobaczenia w części jej technikę jednakże nie tak dokładnie. Z tego powodu nie jest do końca przekonana, czy to pewne. Nie potrafiła też potwierdzić, że widziała zmianę wyglądu jego oka, bo działo się to zbyt szybko, a jej moc wymagała skupienia.
Hatake słuchał jej słów uważnie nie przerywając jej. Wyglądała na mocno zaabsorbowaną, mówiąc mu o technikach i ich możliwościach. Zdziwiła go jej wylewność. Wcześniej raczej nie była skłonna do mówienia zbyt wielu rzeczy, a teraz była jak natchniona. Może to wino? Powąchał kieliszek dla pewności, czy nie ma tam nic niezwykłego, ale wszystko było w porządku. W końcu jemu nic nie jest. Chyba. Spojrzał na jej twarz, okoloną mokrymi włosami. Wcześniej była zmęczona - teraz promieniała. Pragnął wierzyć, że to jej prawdziwe oblicze, jednak nie było to takie pewne.
-...Dlatego powinniśmy sprawdzić jutro... Nie jutro, nie. -znacząco spojrzała na niego. Był pewny, że myślała o jego niedyspozycji. -Pojutrze, czy to się zgadza. -uśmiechnęła się i z zachwytem spojrzała na niego. Nagle jej twarz przybrała speszony wyraz gdy napotkała dziwny wzrok Kakashi'ego. -Czy.. czy coś nie tak? -zająknęła się. -Może potrzebujesz odpocząć?
-Nie, ja... -Już otwierał usta, żeby jej powiedzieć, to co chciał, ale się powstrzymał. Bał się, może wstydził? Nie był pewien. Rozszerzył usta w uśmiechu. -Masz rację... Zróbmy to pojutrze.
Przyglądała mu się ze zmrużonymi oczami. Jej wyraz twarzy zmienił się na naburmuszony.
-Tchórz. -to mocno wypowiedziane słowo tak go zdziwiło, że podskoczył na siedząco, aż Alexander uciekł. -Powiedz, co chciałeś powiedzieć. -skrzyżowała ręce na brzuchu, a koc opadł z jej ramion.
-Ech... Czemu miałbym to zrobić. -rozbawiła go tym rozkazem. Nie miał nawet zamiaru się spierać, że rzeczywiście bał się powiedzieć, co miał na myśli.
-Hmm... -zamyśliła i dopiła resztę cieczy z kieliszka i z demonicznym uśmiechem oznajmiła. -Zmuszę cię do tego.
Przypatrując się jej grymasowi, chwilę oceniał, co takiego mogłaby mu zrobić.
-Och... nie! Strasznie się boję. -z szelmowskim uśmiechem postanowił się z nią podroczyć. O szczegółach treningu mogą pogadać jutro. Oczywiście był ciekaw tego wszystkiego, ale i tak musi odpocząć. Nie mógł się na tym skupić całkowicie. Siedzą nad ranem przy lampce wina, jest miła atmosfera. Teraz mogli się rozluźnić. Zresztą ona jest taka...
-Czy ty właśnie mi ubliżasz? Po tym jak przyznałam, że jesteś wspaniałym shinobi i zrobiłam ci wspaniały wykład? Jesteś po prostu bez-czel-ny. -wiedział, że od razu da się wkręcić do zabawy. Jej teatralny ton przesiąknął już zadziornością do cna. Podniósł ręce do góry.
-Skoro tak uważasz, to proszę zmuś mnie do po... -zanim skończył kobieta doskoczyła do niego jak kocica. Usiadła na nim okrakiem i postanowiła sprzedać mu kuksańce w „boczki”. Hatake siedział niewzruszony, początkowo zaskoczony jej szybką reakcją. -Co ty wyprawiasz panno Shiroraion? -znacznie podkreślił ostatnie dwa słowa, podnosząc brew. Nieustępliwość na jej twarzy przemieniała się w totalne zdumienie, gdy przejechała rękoma do góry do jego pach i powtórzyła czynność, a on w ogóle nie zareagował. Po chwili cofnęła swoje ręce i smutno stwierdziła:
-Nie masz łaskotek... . Jesteś robotem, czy co? -wysunęła smutno, dolną wargę. W następnej sekundzie zrozumiała swój błąd. Było już jednak za późno.
-A ty masz? -nie zdążyła wstać i uciec. Złapał ją za łokcie i wylądowała z powrotem na jego kolanach. Wierciła się, próbując się wyrwać, ale trzymał ją mocno i pewnie. Jednakże tak nie mógł jej nic więcej zrobić. Między innymi dlatego, że miał zajęte obie ręce. Złapał ją za nadgarstki i jednym szybkim ruchem przekręcił się razem z nią w taki sposób, że leżała pod nim na poduszkach na podłodze. Zmusił ją do trzymania rąk nad głową i jedną ręką objął jej oba przeguby. Wolną kończyną zaczął „znęcać” się nad swoją ofiarą, łaskocąc ją.
Na początku próbowała udawać twardą, zagryzając wargi. Poddała się, gdy zrozumiała, że nie uwolni się z jego żelaznego uścisku samą siłą. Niestety nie mogła zbyt długo wytrzymać, dobrze o tym wiedziała, dlatego po krótkim czasie nie potrafiła opanować śmiechu i błagań, by przestał. -Proszę... Kakash..ka... Haha.- Dała się podejść jak mała dziewczynka, a on bez namysłu wykorzystał sytuację przeciw niej. Mimo to dobrze się bawiła. Długo nie było nikogo przy kim czułaby się tak swobodnie oprócz Ryutaro i Yujiego, ale oni to coś innego. Z zamkniętymi oczami, wygięta w łuk czekała aż ostatecznie nacieszy się swoim „zwycięstwem”. Wcale jednak nie było jej przykro z powodu przegranej.
Tymczasem mężczyzna nagle przestał. Śmiech kobiety nie ustał od razu. Oddychała głęboko jakby dopiero, co skończyła morderczy trening. -Już się wyżyłeś? -usłyszał. Coś się jednak zmieniło. Nadal czuła jego ciepłą dłoń na swojej talii i jego ciepłe ciało między nogami. Atmosfera wokół była z goła inna niż wcześniej. Dokładnie w tym momencie zdała sobie sprawę jak to z boku musiało wyglądać. Gdy otworzyła oczy, spozierało na nią czarne oko z pożądaniem połączonym z skonsternowaniem. Czerwieniły jej się policzki pod wpływem alkoholu, wysiłku i jego nachalnych wpatrywań.
-Naprawdę muszę mówić, co mam na myśli? -nie potrafiła odwrócić głowy od tego, co się kryło w jego twarzy. Dobrze wiedziała jak to się skończy jeśli się nie opamiętają. Powietrze między nimi zgęstniało, a ich oddechy zsynchronizowały się tak, jak i szybkie uderzenia ich serc. Przełknąła głośno ślinę. -Chyba nie... .
Wypuścił jej ramiona, które bez słowa zaplotła na jego szyi. Obejmując ją w pasie, podniósł do wcześniejszej pozycji. Ani na sekundę nie spuszczając z oka jej błękitnych tęczówek. Słona kropla kręciła się na zewnętrznej krawędzi jej powiek, gdy mrugnęła, ta ospale płynęła po jej policzku. Wytarł ją i nie mógł już odsunąć dłoni od jej twarzy. Miał wrażenie jakby marzył o tym od dłuższego czasu, a przecież nie mógł powiedzieć, że tak rzeczywiście było. Przymknęła powieki, wtuliła się w jego dłoń. Kciukiem pieścił jej miękką skórę twarzy. Badał nim też kontur jej czerwonych od wina ust. Pamiętał cały czas ich strukturę. Rozsunęła wargi. Były takie suche.
-Powiedz jak mam się teraz wycofać? -nie był pewien, czy powiedział te słowa na głos, czy tylko o nich pomyślał. Przez chwilę miał nadzieję, że może ona go powstrzyma.
Nie wiadomo, czy usłyszała jego pytanie, czy po prostu to samo miała w głowie, ale bardziej nie mógł się mylić, sądząc, że ona potrafi zawrócić. Uniosła dłoń i zdjęła jego opaskę z czoła. Czule przetarła palcem bliznę na poliku. Hatake musiał przyznać, że jej palce na jego powiece były jednym z najcudowniejszych dotyków jakie miał okazję poczuć. Potem zatrzymała opuszki palców na krańcu jego maski. Widząc jej, pytający wzrok Kakashi przeniósł swoją dłoń na niej. Pozwolił się jej zaczepić o materiał i nakierował ją w dół. Jednak ona nie patrzyła na opadający materiał, ani na to, co pod nim krył, tylko w jego ciemną źrenicę. Ujęła w dłonie jego policzki i przysuwała się coraz bliżej.
Nie mogli przewidzieć, że wszystko się tak potoczy. Pocałunek złączył ich razem. mimo prób powstrzymania nieuniknionego, nie było żadnych wątpliwości, że to było to czego pragnęli. Czuli smak wina i wzajemne gorące oddechy. Wsunął dłonie pod jej biały t-shirt a na karku poczuł jej chłodny dotyk. Jej brzuch w przeciwieństwie do dłoni był ciepły. Nie miał może wielu kobiet swoim życiu, ale nie mógł powiedzieć, że nie był obeznany w „tych” sprawach. Pomimo to nie mógł jej porównać do żadnej innej kobiety, którą znał na tyle dobrze by to ocenić. Miał przeczucie że ona go rozumie. Pociągała go tak jakby znał ją od dawna i teraz, gdy już dotknął jej skóry, miał wrażenie, że tęsknił za nią. To było takie dziwne, wysuszające uczucie.
-Kakashi, co my wyprawiamy? -oparła czołem o jego czoło.
-Sam nie wiem. -milczenie trwało dłuższą chwilę, wymieniali się tylko szybkimi, urywanymi oddechami. -Ale raczej mi się podoba. -uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła mu się tym samym. Jej na wpół mokre włosy muskały jego policzki, a ich delikatna woń wdzierała się do jego nozdrzy.
-Wiem mnie też. -ich usta ponownie złączył długi namiętny pocałunek. Ich języki splątał namiętny taniec. Badali swoje wnętrza i wzmacniali swój uścisk z każdą chwilą.
A w radiu leciała cicha piosenka:
...I tak się trudno rozstać,
tak się trudno rozstać.
Nas chyba tutaj zaczarować musiał deszcz.*


(Anna Maria Jopek, Marek Jackowski - Deszcz)