Kakashi stał przed Kamieniem Chwały i mimo wszystko nie mógł nie myśleć o tej kobiecie. Zaintrygowała go. Jej zachowanie. Jej słowa. Jej spojrzenie.
„Po co ją trzymałem? Co za głupie pytanie…” ale mimo wszystko sam nie potrafił na nie odpowiedzieć satysfakcjonująco. „Po co? No po co?” męczyło go to. Starał sobie przypomnieć swoje intencje w tamtej chwili.
Ta błaha sprawa stała się dla niego prawdziwą bitwą z samym sobą.
„No nie wiem!” wykrzyczał w duchu, chodź na zewnątrz nikt nie zauważyłby różnicy w jego wyglądzie. „Cholera… nad czym ja się zastanawiam… Co mnie to obchodzi.” Zaczął wychodzić z lasu. Gdy nagle stanął. Wykonał kilka pieczęci. I nagle w miejscu, w którym jego ręka dotykała ziemi pojawił się pies ninja.
- Yo! (jap. „cześć!”) O co chodzi? – zapytał Pakkun.
- Chcę byś kogoś odnalazł – odpowiedział.
- Nic nowego. Kogo tym razem? – odpowiedział znudzony pies.
- Nie ważne po prostu znajdź ją. – dał psu do powąchanie rękę, którą trzymał Ją.
Pakkun zrobił duże oczy.
- To kobieta. – powiedział i uśmiechnął się diabelsko do Kakashi’ego.
- Co się tak patrzysz? – Hatake zdziwił się jego zachowaniem
- Jeśli wygląda tak jak pachnie to w dodatku jest to piękna kunoichi… Czy ty czasem… - zaczął Pakkun mówić z ogromnym uśmiechem i mrugnął do swojego pana okiem.
- Co czasem? Pakkun, o co ci… zaraz, zaraz powiedziałeś kunoichi? – mężczyzna zadziwił się. A więc, z której jest wioski? Nie miała żadnej opaski ani znaku. Może jest szpiegiem?
- Pakkun znajdź ją. Ja tu zaczekam.
- Hai, hai… (jap. „tak”) – pies zniknął, mówiąc pod nosem – Jak zwykle ja jestem od brudnej roboty.
Hatake oczywiście wyjął książkę i zaczął czytać. A właściwie nie czytał, wyjął ją z przyzwyczajenia. Zastanawiał się. Dziewczyna stała się jeszcze bardziej intrygująca. Teraz nie zastanawiał się, co mówiła, tylko kim jest i co robi w Wiosce Ukrytej w Liściach. Czyżby Akatsuki wysłali ją na przeszpiegi? A może ktoś inny planuje zaatakować Konohę.
„Może powinienem zawiadomić Hokage… Ale nie mam żadnych dowodów. Może Pakkun się pomylił. Wyjdę na głupka.” Pomyślał.” W takim razie muszę dobrze to rozegrać”. Przypomniał sobie po co przyzwał swojego psa ninja i stwierdził, że najlepiej będzie, gdy zrobi to, co miał zrobić.
***
Pakkun wrócił po chwili. Powiedział, że jest w „Cichym Mistrzu”. I po chwili zniknął, mówiąc o jakimś ważnym spotkaniu.
„Cichy Mistrz” był cichą knajpką na jednej z ubocznych uliczek Konohy. Nie była zbyt ekskluzywna. Wszedł tu kiedyś z ciekawości z Asumą, ale oboje uznali, że cokolwiek tu nie zamówią będzie niejadalne w dodatku, kto wie, kto to robił i gdzie trzymał ręce. Więc więcej tu nie przyszli. Zastanawiało go, co Ona mogła robić w takim miejscu. Wszedł powoli, ciesząc się, że nikt nie zwrócił na niego uwagi. Zajął miejsce przy barze. Po chwili podszedł barman i spytał, co by chciał. Patrzył na niego z zaciekawieniem. Pewnie nie widywał tu zbyt często ninja. A tym bardziej elitarnego jonina. W dodatku takiego jak Kopiującego Ninję.
Hatake zamówił wodę i postanowił się rozejrzeć. Nie wyczuwał jej. Spojrzał ukradkiem po sali. Nic. W prawym kącie jacyś dwaj faceci, kłócili się o to, kto jest w stanie wypić więcej sake. Z drugiej strony jakaś para obściskiwała się. I inni mniej lub bardziej dziwni ludzie. A Jej ani śladu. „Heh…” westchnął przeklinając Pakkuna. Miał wstać i wyjść, gdy barman zagadał do niego.
- Co takiego shinobi jak pan sprowadza tutaj, panie Hatake – mężczyzna stanął en face Kakashi’ego po drugiej stronie bufetu. – Czyżby nasz nowy program artystyczny? Ale nie dziwię się ta kobieta jest niesamowita…
Ona? Ta kobieta? Shinobi podniósł oko na tego człowieka i spytał:
- Program artystyczny?
-Tak. –spojrzał na zegarek za sobą. 21.15. – Zaraz powinno się zacząć. –kiwnął głową w stronę podestu po prawej stronie pomieszczenia. „Rzeczywiście wcześniej nie było tej sceny” –przypomniał sobie.
Po chwili na scenę wkroczył mężczyzna ubrany aż za elegancko jak na taki lokal. Zaczął mówić na temat występu, Kakashi zapamiętywał informację, które według niego mogły być przydatne.
-…przyjechaliśmy z dalekich krajów… postanowiliśmy w Konohagakure pokazać, coś czego jeszcze nie widzieliście… -w sumie nic się nie dowiedział.
- Mam nadzieję, że powitacie nas ciepło. A teraz zapraszam na występ. –zakończył mowę. Sam usiadł przy jakimś instrumencie podobny do banjo i dał znać swojemu koledze siedzącemu naprzeciwko z innym równie interesującym instrumencie. Zaczął lecieć jakiś podkład. A mężczyzna, który przed chwilą przywitał gości zaczął śpiewać w nieznanym Hatake języku. Później na scenie pojawiła się Ona. Ubrana w brązowo-złotą spódnice do ziemi i bluzkę, której rękawki opadały delikatnie, odsłaniając jej ramiona. Włosy spięła w zwart kok, a na jej nadgarstkach było wiele bransolet w różnych kolorach, które pobrzękiwały z każdym jej ruchem. Właśnie jej ruchy. Kakashi nigdy nie widział takiego tańca. Fakt tańczyła tak, że żaden mężczyzna nie potrafił oderwać od Niej wzroku, a Kakashi nagle poczuł się jak w jednej książek Jirayi, w której to główny bohater spotkał uliczną tancerkę „Tańcząca zwinnie jak kocica, kusiła mężczyzn najdelikatniejszym ruchem dłoni”. Ninja stwierdził, że mógłby to samo powiedzieć o Tej kobiecie. Ruchy jej dłoni, były… takie… miękkie, płynne. Ale w zależności od muzyki zmieniały się w drapieżne, wręcz niebezpieczne. Panowała nad swoim ciałem.
Po kilku minutach skończyli grać. Ukłonili się. Rozbrzmiały ciche brawa, a ktoś nawet gwizdnął. Kakashi nie dołączył się do braw. Patrzył na Nią. I dopiero teraz przypomniał sobie o co ją podejrzewa. Ona podnosząc się z ukłonu, spojrzała prosto na niego. Nie szukała go wzrokiem, wcześniej też tego nie robiła. Ale mężczyzna czuł, że dokładnie wie, gdzie jest.
Zeszła ze sceny. Hatake był pewny, że do niego podejdzie. I jak na zawołanie pojawiła się za barem.
- Życzy Pan sobie czegoś? –spytała z zaciekawieniem w oczach. Ręką dotknął szklanki z woda, którą zamówił. Śledziła każdy jego ruch. Kakashi powiedział to, co miał powiedzieć.
- Trzymałem cię za rękę, bo chciałem cię zatrzymać. –odpowiedział, uporczywie wpatrując się w przeźroczysty płyn. Zduszony chichot. Zakryła usta, by ukryć swoje rozbawienie. Hatake nie rozumiał. Miał nadzieje na jakąś inteligentną ripostę tak jak wtedy. A Ona chichocze? Po chwili przestała i z uśmiechem na ustach powiedziała:
- Tak cię to męczyło, że wysłałeś psa, żeby mnie odnalazł i mi to powiedzieć. Myślałam, że będę musiała się bardziej postarać, żeby cię zainteresować. – Kakashi zmrużył oczy. – Miał rację jesteś ciekawym człowiekiem, Kakashi Hatake. –zakończyła.
- Skąd…? –nie dała mu dokończyć pytania.
- Spotkajmy się za 15 minut przy monumencie. Tam wyjaśnię. –Kakashi’ego Ta kobieta dziwiła coraz bardziej. Skąd go znała? I kto na wszystkich Hokage „miał rację”? A jeśli jest szpiegiem? Może to pułapka. Zupełnie zapomniał o Jej obecności pogrążony w myślach. Zaśmiała się po raz kolejny.
- Spokojnie nie chcę cię tam zwabić i zabić. –Hatake westchnął. Co mu zależy? Nawet jeśli to przecież potrafi się bronić.
Zgodził się i po chwili wyszedł, a ona schowała się za drzwiami oznaczonymi naklejką „Tylko dla personelu”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz