2.10.11

Rozdział I … kiedy to, TO się dzieje.

Szarowłosy jonin szedł uliczkami Konohy i czytał swoją ulubiona książkę prawdopodobnie po raz pięćdziesiąty siódmy. Znał ją już w sumie na pamięć. Lecz w tym tomie tyle się dzieje…. Szczególnie główna bohaterka zasługuje na uznanie. To kobieta z tajemnicami. Przez większość rozdziałów nikt nie potrafi odczytać jej prawdziwych uczuć, dopóki nie odnajduje mężczyzny, w którym się zakochuje. Przecież to oczywiste, że miłość musiała zatriumfować inaczej powieść nie miałaby sensu. I rzeczywiście kolejna odsłona „Icha, Icha Tactics” musiała być dobra. Bo nawet Kakashi mimo jego niezaprzeczalnej inteligencji nie mógł odgadnąć, co stanie się na końcu.
„To jak Jirayia-sama opisuje tę kobietę jest niesamowite. Pewnie spędził wiele godzin na stworzenie tej postaci” stwierdził w myślach.
Mężczyzna zamknął książkę i udał się w tak dobrze znane sobie miejsce.
Kamień Chwały. Powstał po Trzeciej Wielkiej Wojnie Shinobi. Ludzie, kryjący się za nazwiskami z tegoż pomnika, niezaprzeczalnie byli przykładem bohaterstwa i dumą Wioski Ukrytej w Liściach. Hatake oczywiście szanował i podziwiał wszystkich, którzy ZWB, ale on szedł tylko do jednej osoby. Do Obito.
Zbliżał się do tablicy pamiątkowej, gdy nagle zauważył . Przed kamieniem stała Ona. Patrzyła tylko na głaz. Nie zwróciła uwagi, gdy do Niej podszedł, nie zwróciła na niego uwagi. Shinobi obejrzał ją od stóp do głów. Była ubrana w długie obcisłe granatowe spodnie i jasną bluzkę z dużym dekoltem. Ramiona miała okryte białą chustą w kolorowe pasy, na której spoczywały włosy, koloru zbóż. Wpatrywała się swymi niebieskimi oczami w imiona bohaterów Konohy.
„Hmm.... nigdy jej tutaj nie widziałem. Ciekawe, co tu robi?” zastanawiało go to dłuższą chwila, ale uznał, że to przecież nie jego sprawa. I zajął się swoimi wspomnieniami.
Wspomnieniami TEGO dnia. Kiedy to odnalazł przyjaciela w najmniej spodziewanej osobie i odnalazł swoją drogę ninja, dzięki niemu. Później przyszły smutniejsze myśli. O tym, że nie potrafił dotrzymać obietnicy, a raczej obietnic.
Gdy tak stał i rozmyślał. Ktoś złapał go pod ramię i oparł głowę o jego bark. Zmieszał się. To była Ta kobieta. Na początku nie wyrwał się, chciał odczytać jej intencje. Ale w jej twarzy nie zobaczył uczuć. Postanowił, więc wyrazić swoje zdziwienie:
- Co Ty robisz? – zaśmiała się pod nosem.
- To chyba widać. – mówiąc to puściła go i powoli skierowała się w stronę miasta. Hatake złapał ją za nadgarstek.
- Wiem, ale czemu? – zadał kolejne pytanie. Ona po chwili odwróciła się do niego i spojrzała mu w oko. Choć na jej twarzy było widać cień uśmiechu to w jej oczach brakowało uczuć. Wyglądały na puste.
- Hmm… - zamyśliła się, przymykając powieki, by po chwili odpowiedzieć – Nie wiem.
- Jak to nie wiesz? – teraz ta dziewczyna wydawała mu się niespełna rozumu. Ale za to teraz w jej oczach pojawiły się iskierki rozbawienia.
- Po prostu: nie-wiem – wysylabizowała powoli. – Może było mi zimno, może mi się podobasz, a może zrobiłam to intuicyjnie bez żadnej przyczyny. – Kakashi próbował przetworzyć w głowie to, co powiedziała. Wiedział, co mówi, ale to, co mówi gryzło się z jego poglądem, że…:
- … wszystko ma swoją przyczynę – przekrzywiła głowę na bok.
- Tak więc, czemu trzymasz mnie jeszcze za rękę? – jonin zrobił duże oczy i jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, co robi. Jej dłoń ciągle spoczywała w jego. Puścił ją czym prędzej. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Bo przecież zrobił to intuicyjnie. Ona nie czekała na odpowiedź. Odwróciła się i poszła przed siebie, zaciskając mocniej chustę na ramionach, zostawiając Tego mężczyznę samego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz